PDA

Zobacz pełną wersję : Kiedy firma nie przynosi zysków...



karinam
10-04-2015, 15:20
Cześć wszystkim Forumowiczkom! :przytul:

Jestem Karina i jestem fryzjerką. Odwiedzam Wasze forum od dawna. Panuje tu świetna atmosfera :) A wszystkie fora fryzjerskie są beznadziejne :/ Nic nie można się na nich dowiedzieć, nie to co tu! ;).

Mam problem i czuję, że może Wy wskażecie mi odpowiedni kierunek :placz:

Sprawa wygląda następująco. Mam 26 lat. Mieszkam w 50 tys. mieście, fryzjerów i kosmetyczek jest tu chyba więcej niż mieszkańców :haha:. Pracowałam 2 lata u innej fryzjerki, plus oczywiście praktyki szkolne. Fryzjerstwo i kosmetyka to moja pasja od czasów szkolnych i przyznam, że miałam dylemat, w którym z tych kierunków podążyć :). No, ale padło na fryzjerstwo. Rok temu otworzyłam swoje studio fryzjerskie. Cieszyłam się niesamowicie i wiedziałam, że jest to spełnienie moich marzeń. Nie chcę zabrzmieć jakbym się chwaliła, ale jestem dobra w tym co robię, żebyście nie myślały, że otworzyłam firmę z dwoma lewymi rękami ;). Przejdę do sedna sprawy (ah, zawsze zbytnio się rozpisuję, nawet w SMSach :D). W otworzeniu lokalu pomogło mi rodzeństwo. Mam naprawdę ładne studio, porządny sprzęt, kosmetyki, farby. Miałam odłożone jakieś pieniądze "na start". Na początku było świetnie! Przez pierwsze trzy miesiące zarabiałam na rachunki, a nawet kilkadziesiąt złotych zostawało! Mam kilku klientów "swoich" wypracowanych jeszcze w poprzednim zakładzie. Radość się skończyła, gdy przyszedł miesiąc, w którym zabrakło mi na ZUS :(. Pożyczyłam od rodzeństwa. Mam ich trójkę, są starsi, brat ma swoją działalność, siostry dobrze zarabiają i już od początku powiedzieli, że będą mi pomagać finansowo, a ja obiecałam oddać im kiedyś wszystkie długi. Także od tego momentu, gdy pożyczyłam na ZUS rozpędziło się błędne koło. Znów kilka razy brakowało mi na ZUS, czasem na opłacenie księgowej, czynsz... Do tego w marcu musiałam kupić kasę fiskalną, więc kolejny wydatek, na który pożyczyłam... W ten sposób w ciągu 12 miesięcy uzbierało się niecałe 2 tyś. zł + 7zł tyś. zł za zakup sprzętu, mebli (czyli to co mi dołożyli na otwarcie firmy)! Dodam, że klientów nie mam wielu, dużo osób to tacy ludzie, co szli po drodze i wstąpili. Staram się jak mogę, jestem dobrze rozreklamowana, jestem miła, nie odmawiam nikomu! Wiadomo, jedni są zadowoleni, inni mówią, że są i więcej nie przychodzą (taka branża...). Dziewczyny, doradźcie, co robić? Od początku kwietnia zastanawiam się nad zamknięciem studio... Mam narzeczonego, chcemy w przyszłym roku wziąć ślub i kupić mieszkanie. Jak na razie tylko on na to wszystko odkłada (pracuje w Niemczech, ma bardzo dobre zarobki). Cały czas mówi mi, że nie uzbiera nigdy na to wszystko, jeśli ja nie zacznę czegoś odkładać. A ja jak na razie po roku mam 9 tyś zł. długu! Zastanawiam się nad wyjazdem do Niemiec, on znalazłby mi pracę, przynajmniej za tę najniższą krajową... W końcu 1600 euro jest lepsze niż być ciągle na minusie :(. I miałabym w końcu za co spłacić rodzeństwu... Gdy rozmawiam o tym z nimi to mówią mi "spokojnie, daj sobie czas, niech firma zacznie zarabiać", ale to tkwi w martwym punkcie! Dodam, że w moim mieście jest bardzo ciężko z pracą, kilka lat jej szukałam :(. Tu się liczą tylko znajomości, a ja ich nie mam. Obecnie w mojej firmie NAJLEPSZY miesiąc przyniósł mi 1400 zł dochodu!!! To mało w porównaniu z tym, że czynsz wynosi mnie 220zł, ZUS 450zł, opłacenie księgowej 50zł, wywóz odpadów 20zł, prąd od 300zł do 700zł (w okresie zimowym, wtedy gdy zużywam więcej światła, ogrzewanie również mam na prąd). 740zł to samo utrzymanie, plus prąd, to jakieś tysiąc-tysiąc pięćset złotych miesięcznie! A moje dochody to od 700 do 1400 zł :(. A gdzie kupić towar? Na szczęście mieszkam z mamą i wiedząc jaką mam sytuację nie żąda abym dokładała się do rachunków itd. Ale na lekarza już mnie nie stać, czasem kupię sobie jakiś ciuch, jak koniecznie muszę (i zastanawiam się, czy spodnie za 30zł to aby nie za dużo... paranoja!). Jestem w kompletnym dołku! Nie wiem co robić, z jednej strony straciłam satysfakcję z pracy, z drugiej szkoda by mi było zamknąć ten lokal, włożyłam w niego tu tyle pracy i pieniędzy... Z drugiej strony, to zastanawia mnie czy kiedykolwiek wyjdę z tej spirali długów? Jedno pociąga drugie :(. W tym miesiącu zapłaciłam ZUS, obecnie mam w portfelu 70zł (na koncie nic!), nie wiem czy uzbieram w dwa tygodnie na czynsz i tak w kółko :( Dobrze, że przynajmniej mam brata i siostry...

EDIT:
Chciałam jeszcze wspomnieć, że kuzynka otworzyła pół roku wcześniej ode mnie gabinet kosmetyczny (w innym mieście) i już po 3 miesiącach zaczęło jej zostawać, a teraz może normalnie powiedzieć, że ma wypłatę. Głupio mi, gdy ja mówię jej, że ciągle jestem pod kreską :( Żałuję, że odeszłam z pracy, bo moje ambicje kazały mi otworzyć swój zakład :(. Tym bardziej źle się czuję z tym, że w ogóle nie mam żadnych zapisów, wszyscy przychodzą "już, teraz" i są zdziwieni, że u mnie pusto... Ja wiem, że potrzeba czasu na rozkręcenie, trwa to ok. 2 lata itd. ale obawiam się, że za rok będę miała takie długi, że rodzeństwu odechce się ciągłego pożyczania... Brat ze swoją firmą już coś kręci nosem, bo sam ledwo ciągnie, na wakacje bierze kredyt...

Selenna
13-04-2015, 01:11
Możezaproś chłopaków z "Ostrego cięcia" zawsze dobra reklama,a kto by nie chciał mieć włosów zrobionych u samej uczennicy profesjonalnych fryzjerów :)

patisia
13-04-2015, 04:06
[QUOTE=karinam;413626]jedni są zadowoleni, inni mówią, że są i więcej nie przychodzą (taka branża...).

Jeżeli klientka mówi, że jest zadowolona a nie wraca to:

a) nie jest zadowolona, ale woli na odczepnego coś powiedzieć, bo wie, że na pewno nie wróci

b) usługę wykonałaś poprawnie ( w sensie jaj nie urywa ) ale w dzisiejszych czasach to za mało, żeby przyciągnąć i zatrzymać klienta na dłużej.

Prawda jest taka, że dobra fryzjerka, nie potrzebuje nawet reklamy- poczta pantoflowa działa zawsze jako najlepsze źródło sprawdzonych usługodawców.

Nie znam Cię i nigdy nie oddałam się w Twoje ręce, ale gdybym miała obstawiać w ciemno, to stwierdziłabym, że albo masz wyższe mniemanie o Swoich umiejętnościach niż stan faktyczny, albo nie masz zielonego pojęcia o prowadzeniu zakładu i obsługiwaniu klientów.

W tej sytuacji podpiszę się pod Selenną- poproś ostre cięcie o pomoc, bo jak rozumiem w Twojej sytuacji raczej nie masz możliwości zatrudnić chociaż na miesiąc kogoś kto Tobą pokieruje, wytknie ewentualne błędy w salonie, w technice pracy, marketingu i obsłudze klienta.

Powodzenia :ok:

rzęsowa
13-04-2015, 08:00
...Cześć wszystkim Forumowiczkom! ...
czytając ten tekst odnosze wrazenie że taki mocny nacisk dałas na ten wyjazd do niemiec że tylko czekaż az ci ktoś przytaknie... popchnię cie do tej decyzji bo sama jestes pewna tylko an 80% i potrzebujesz tego "20%- go kopa" zeby to zamnkąć i wyjechać

takie odnosze wrażenie

---------- Dodano o godzinie 08:00 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 07:56 ----------


Możezaproś chłopaków z "Ostrego cięcia" zawsze dobra reklama,a kto by nie chciał mieć włosów zrobionych u samej uczennicy profesjonalnych fryzjerów :)

nie wiem czy to jest takie hopen-siupen :huh:
wydaje mi sie że wszytskie te "poprawkowe programy" działają na zasadzie Gesslerowej rewolucji- za to trzeba zapłącić (gesslerka bierze 40 tys za rewolucje)

więc jeśli ostre cięcie też jest płatne to dziewczyna ma się pchać w kolejne koszty?
a skąd pewność ze na tyle pomogą ze wyjdzie na zero?

przykładowo (na szybko) u nas 3,5 km ode mnie Gesslerka miała rewolucje- baba zapłaciła, ruch był przez niecały rok. teraz baba znów liczy straty...

pysialali
13-04-2015, 10:54
Czytam i zastanawiam się co w takiej sytuacji bym zrobiła ja...
Rok czasu jak dla mnie to zbyt mało żeby rezygnować. Chyba zbyt szybko się poddałaś i teraz nawet gdyby mogło być dobrze to nie będzie bo już się zniechęciłaś. Nie walczysz a włożyłaś w interes serce i kasę. Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś jakie masz szczęście że masz tyle osób do pomocy???!!! Tacy jesteśmy że potrafimy się szybko zniechęcać i zaczynamy narzekać a na wszystko co wokół pozytywne nie zwracamy uwagi.
Widziałaś memy np. na FB ?? padłaś powstań popraw koronę i zapierda.... dalej (jakoś tak to było) Niby jakieś głupie zdjęcia z podpisami ale czasami coś mówią....

sandrus
14-04-2015, 09:10
Ja też uważam,ze to jeszcze zbyt krótki czas aby realnie ocenić sytuację.
A moze pomyślisz o nawiazaniu współpracy np z manicurzystką?Tak w formie podnajęcia jej kawałka powierzchni?
Coś Cię zawsze wspomoze i może jej Klienci będa mieli ochote skorzystać z Twoich usług :)

karinam
22-05-2015, 10:31
Na wstępie dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi :kwiatek:

Nie chcę zapraszać "Ostrego cięcia" czy "Salonowych rewolucji" z kilku powodów. W moim mieście odbyły się już takie rewolucje fryzjerskie, salon podpisał umowę z producentem kosmetyków fryzjerskich (sponsor programu) i dziewczyny musiały w ciągu jakiegoś tam czasu wcisnąć klientom kosmetyki na określoną kwotę (czyli przykładowo, po skończonej rewolucji miały w ciągu roku sprzedać w swoim salonie kosmetyki fryzjerskie na kwotę 1000 zł). Nie wywiązały się z umowy, komornik zajął sprzęt i nici z biznesu... Nie jest to stuprocentowa wiadomość, ale wszyscy w mieście o tym mówili! :wow: Do tego zauważyłam, że takie programy nigdy nie są realizowane w zakładach, gdzie jest jeden pracownik (szef). Nie zauważyłyście? ;)

Poświęciłam trochę czasu na refleksję nad tym co napisała patisia... Na pewno nikt z nas nie jest w stanie zadowolić wszystkich klientów/klientek, prawda? Wiem, że na minus w moim przypadku działa lokalizacja. Gdybym prowadziła zakład w samym centrum, to wyglądałoby to inaczej, a tak to w pobliżu osiedle i droga wlotowa do miasta, ale niestety nie jest to najpiękniejszy budynek, który przyciąga uwagę :( Może rzeczywiście za wcześnie zdecydowałam się na firmę? W kółko słyszę od klientów "pani taka młoda"... A może rzeczywiście wywyższam swoje umiejętności? Ale cóż czasu już nie cofnę :/: Klientów staram się obsługiwać na jak najwyższym poziomie, jestem miła, zawsze uśmiechnięta, doradzam, wysłuchuję. Wielu z nich wychodząc mówi "dziękuję za miłą rozmowę", "fajna tu u pani atmosfera" itp. Może naprawdę problem tkwi w umiejętnościach? :placz: Wiadomo, człowiek uczy się całe życie...

rzęsowa wywnioskowała, że czekam na zbawienne "wyjedź" od Was. Utworzyłam ten temat, żeby się poradzić Was - zawodowców. Chciałam przeczytać co myślą na ten temat dziewczyny, które same kiedyś rozkręcały własny biznes.

Biorąc pod uwagę odpowiedzi pysialali i sandrus... Właśnie dla mnie to pojęcie "rok czasu" jest względne... Z jednej strony, tak jak napisałyście, jest to zbyt krótki czas na wyciągniecie wniosków i poddanie się, ale z drugiej strony - to JUŻ rok! ;) Tak, wiem, że mam szczęście, że rodzeństwo mi pomogło i nadal to robi. Tak, widziałam różne memy, mnóstwo z nich zapisuję w komputerze :) Naprawdę mnie motywują, ale czasem mam takiego doła, że zapominam o tych pozytywnych tekstach :( W ogóle jestem takim człowiekiem dla którego słowo pisane ma duży wpływ.

Kurczaczek, znowu się rozpisałam :wstydek: :D Wiecie, chciałabym podsumować moje przemyślenia. Ogólnie sprawa wygląda tak, że kocham ten mój salon, jak przypomnę sobie ile walczyłam o niego w urzędach, jak przebiegał remont, ile nocy nie przespałam, bo coś stawało na przeszkodzie...:placz: Wiedziałam, że będzie ciężko, wybrałam bardzo trudną drogę... Tyle znajomych podziwia moją odwagę, że chciałam, że tego dokonałam i nie bałam się... Nie chciałabym, żeby przez głupie pieniądze moje marzenie się rozsypało. Zawsze podziwiałam brata, że zarządza potężną firmą (spedycja) i to on powiedział mi "Karina, otwieraj firmę, ty musisz być swoim szefem, dusisz się u innych"... :placz: Niejedna była u nas kosmetyczka/fryzjerka/cokolwiek, gdzie ledwo człowiek zobaczył, że coś się otworzyło, to już za jakiś czas znów "lokal do wynajęcia".

Postanowiłam brać udział w szkoleniach (w miarę możliwości finansowych). Może rzeczywiście moje umiejętności nie zadowalają klientów? To tak jak z robieniem zdjęć: nie wystarczy mieć dobry aparat, jeśli obiektyw zasłania się palcem :P W rok wypracowałam sobie ok. 20 stałych klientów, którzy regularnie przychodzą, więc komuś się podobają moje usługi :yess: Postanowiłam także, że wytrzymam dwa lata (czyli do przyszłej wiosny) i dopiero zrobię podsumowanie :ok: W planach mam przeniesienie zakładu do jakiegoś lepszego, nowoczesnego budynku, bliżej centrum (tylko czy będzie mnie stać na czynsz?! przydałoby się wygrać w totka :leze:). W ogóle to chłopak niedługo zjeżdża zza granicy i myślimy wynieść się do większego miasta, 30 km stąd, więc może tam spróbuję swego szczęścia? :) Bo wiecie, zawsze marzyłam o kierowaniu dużym salonem, zatrudniającym kilku pracowników i żeby nie było to tylko fryzjerstwo, ale także kosmetyczka, solarium... Taki salon urody z prawdziwego zdarzenia... Same widzicie, jakie wygórowane mam ambicje :) Ale w pozytywnym znaczeniu. Od dziecka wpajano mi "Celuj w księżyc, bo nawet jeśli do niego nie dolecisz to znajdziesz się między gwiazdami" :) Ostatnio klientka powiedziała mi bardzo mądre słowa "TAK NAPRAWDĘ SUKCES TO SZEREG POTKNIĘĆ, MIMO KTÓRYCH NIGDY NIE REZYGNUJEMY'':bruce: Pewnie się ze mną zgodzicie? ;)

Mam dni kiedy stwierdzam "to nie ma sensu, pogrążam się finansowo" oraz takie kiedy myślę "dam radę!!!" -_- Nadal jest we mnie chęć walki :) Ale chyba osobiście zatrzymałam się w miejscu i to był błąd. Muszę nadal się reklamować, podnosić swoje kwalifikacje i zdobywać nowe umiejętności. Nie mam miejsca na kosmetyczkę, mam mały lokalik, jest taka możliwość, żeby czasem dziewczyna przychodziła z takim specjalnym stolikiem na paznokcie? Hmmm, albo na makijaż? Na jakiej umowie wtedy polega taka współpraca?

Wielu zaczynało na zasadzie "od zera do bohatera". I wiem, że muszę wykorzystać swoją szansę :) Dziękuję za Wasze słowa, dałyście mi kilka wskazówek, rad i Waszych spostrzeżeń... Napiszcie właśnie jak to jest z tą kosmetyczką... Chciałabym nawiązać współpracę z kimś ale kurczaczek, cały czas ta KASIORA! :zly:

Ps. przepraszam, nie umiem robić cytatów :(

Kolory czerwone i tego typu oznaczenia czerwone i zielone sa zarezerwowane dla moderatorów i administratorów !//natalia

wisienkakwspz
22-05-2015, 16:15
karinam moje miasto liczy sobie niecałe 30 tys mieszkańców, a salonów fryzjerskich i kosmetycznych jest multum, na głównych ulicach po kilka obok siebie. Otworzyłam swój salon kosmetyczny, bo po 1. chciałam być niezależna, a po 2. po prostu nie mogłam znaleźć pracy. Wcześniej pracowałam może z pół roku u kogoś, a potem miałam 2,5 roku przerwy, bo ciąża, a potem wychowanie dziecka. Na salon pieniądze dostałam z Unii, oczywiście łatwo nie było, ale nikt Ci nie da pieniędzy na piękne oczy. Udało się. Również miałam to szczęście, że pomogła mi na początku rodzina - dawali na opłaty, na ZUS, na jedzenie (akurat wtedy rozsypało się moje życie osobiste i zostałam bez grosza, z małym dzieckiem). Nie miałam klientek z poprzedniego miejsca pracy, w mieście nie byłam znana. Robiłam co mogłam, nie poddawałam się, nawet w najgorszych okresach. Zrobiłam dodatkowe kursy, cały czas starałam się być na bieżąco z trendami, szukałam swojego miejsca. I w końcu klientek zaczęło przybywać, najpierw ktoś znajomy, potem jego znajomy i tak dalej. Teraz też mam głównie klientki z polecenia i powiem Ci, że po 3 latach, pomimo dużego ZUSu, pomimo tego, że za lokal płacę sporo więcej niż Ty, jest dobrze. Znalazłam swoją niszę (akurat w moim przypadku strzałem w 10 było zrobienie kursów przedłużania i zagęszczania rzęs) i jestem dobra w tym, co robię. Ale nie spoczywam na laurach i nadal się szkolę, nadal śledzę nowości, bo kto się nie rozwija ten tak na prawdę się cofa. Więc jeśli czujesz, że to co robisz to Twoja droga życiowa nie poddawaj się, no i ćwicz, na koleżankach, na znajomych, na rodzinie. Cały czas musisz rozwijać swój warsztat, bo to on ma Cię wyróżnić wśród konkurencji. Trzymam kciuki, bo najważniejsze to czerpać radość z tego co się robi :D

karinam
26-05-2015, 13:40
karinam moje miasto liczy sobie niecałe 30 tys mieszkańców, a salonów fryzjerskich i kosmetycznych jest multum, na głównych ulicach po kilka obok siebie. Otworzyłam swój salon kosmetyczny, bo po 1. chciałam być niezależna, a po 2. po prostu nie mogłam znaleźć pracy. Wcześniej pracowałam może z pół roku u kogoś, a potem miałam 2,5 roku przerwy, bo ciąża, a potem wychowanie dziecka. Na salon pieniądze dostałam z Unii, oczywiście łatwo nie było, ale nikt Ci nie da pieniędzy na piękne oczy. Udało się. Również miałam to szczęście, że pomogła mi na początku rodzina - dawali na opłaty, na ZUS, na jedzenie (akurat wtedy rozsypało się moje życie osobiste i zostałam bez grosza, z małym dzieckiem). Nie miałam klientek z poprzedniego miejsca pracy, w mieście nie byłam znana. Robiłam co mogłam, nie poddawałam się, nawet w najgorszych okresach. Zrobiłam dodatkowe kursy, cały czas starałam się być na bieżąco z trendami, szukałam swojego miejsca. I w końcu klientek zaczęło przybywać, najpierw ktoś znajomy, potem jego znajomy i tak dalej. Teraz też mam głównie klientki z polecenia i powiem Ci, że po 3 latach, pomimo dużego ZUSu, pomimo tego, że za lokal płacę sporo więcej niż Ty, jest dobrze. Znalazłam swoją niszę (akurat w moim przypadku strzałem w 10 było zrobienie kursów przedłużania i zagęszczania rzęs) i jestem dobra w tym, co robię. Ale nie spoczywam na laurach i nadal się szkolę, nadal śledzę nowości, bo kto się nie rozwija ten tak na prawdę się cofa. Więc jeśli czujesz, że to co robisz to Twoja droga życiowa nie poddawaj się, no i ćwicz, na koleżankach, na znajomych, na rodzinie. Cały czas musisz rozwijać swój warsztat, bo to on ma Cię wyróżnić wśród konkurencji. Trzymam kciuki, bo najważniejsze to czerpać radość z tego co się robi :D

Dziękuję Ci stokrotnie za opowiedzenie Twojej historii! :kwiatek: Zrobiło mi się bardzo przykro, gdy przeczytałam, że w momencie rozwijania firmy rozsypało Ci się życie :placz: Jednocześnie zrobiło mi się głupio, że JA uważam, że mam prawo do narzekania... Właśnie czegoś takiego potrzebowałam, dowiedzieć się jak Wy dawałyście sobie radę w najgorszych chwilach :* Właśnie jak wspomniałam w poprzednim poście, także nie mam zamiaru rezygnować z różnych szkoleń, dodatkowo, cały czas chcę spełnić moje jedno z wielu marzeń - mianowicie, zrobić kursy kosmetyczne :) Najgorsze jest tylko to, że człowiek by chciał, ale pieniądze go blokują :( Wydaje mi się, że bardziej potrzebuję od Was porad natury psychologicznej, niżeli praktycznej :) Ehh, tak to jest, gdy psychika szwankuje :(

monkas
24-06-2015, 07:23
Cóż - nie jest łatwo, konkurencja bardzo duża. W momencie kiedy nie masz kasy trudno ci sugerować reklamę i promocje, ale niestety to jedyne co ci w tym momencie pozostaje. Bez konkretnej i ciekawej oferty będzie ci ciężko...

B-S
22-08-2015, 22:04
Myślę, że w Twojej sytuacji warto byłoby pobawić się w Groupon. Kokosów za ich pośrednictwem nie zarobisz, ale informacja o Twoim studio dotrze do ogromnej ilości osób z Twojej okolicy.

AnnaMarie711
16-07-2017, 11:34
Jak jest juz tragicznie to nie zostaje nic innego jak zakonczenie dzialalnosci. Ale nie poddawajcie sie. Zawsze chodzi o pieniadze wiec moze jakis kredyt was poratuje? Czasami wystarczy nawet nie wiele by moc sprobowac ponownie ;) Moze kredyt gotówkowy od https://bosspozyczka.pl/ okaże się ratunkiem dla waszych firm? Rozlozycie sobie wygodnie splate i jakoś może pójdzie.

optometrysta
21-09-2017, 12:10
Kredyt i następne długi to chyba w obecnej sytuacji kiepskie wyjście... Ktoś wyżej wspominał o Grouponie. Z tego co się orientuję, to zabierają oni sporą część tego, co klient zapłaci, jednak ludzie chętnie z takich okazji korzystają. Może jakiś konkurs, dni otwarte? Albo nawiązanie współpracy z kosmetyczką z Twojego miasta, na zasadzie wzajemnych poleceń? Trzymam kciuki :)

heniutek
01-10-2017, 00:05
A ja powiem tak - koleżanka uważa, że jest dobrze rozreklamowana, nie powiedziała jednak, na ile ta reklama jest odpowiednio stargetowana i skuteczna. Jedną z podstaw marketingu jest to, by trafić do klienta zainteresowanego usługą, a nie jakiegokolwiek. Myślę, że nieefektywny marketing też może mieć coś na rzeczy.

nieidealna
11-04-2018, 21:11
Prowadzenie firmy która nie przynosi odpowiednich zysków nie jest czymś wyjątkowym. Ale na dłuższą metę może być bardzo bolesne. Może gdzieś był popełniony błąd. Przeinwestowanie lub nadmierne oszczędności doprowadziły do zachwiania równowagi finansowej. Gdy zakładałam własną działalność było mi z pewnością łatwiej bo miałam za sobą kilka lat pracy w skarbówce i przynajmniej w podatkach poruszałam się sprawnie. Top ważne bo dopasowanie odpowiedniego opodatkowania do rodzaju działalności to połowa sukcesu. Niestety nasza ordynacja podatkowa utrudnia start nowym firmom. Czytałam przepisy konstytucji biznesu i niewiele się zmieni na korzyść. (patrz: zmiany w ordynacji podatkowej 2018 - blog Zasady Ogólne - zasadyogolne.info/2017/12/ordynacja-podatkowa-najwazniejsze.html ) . Jedynym ułatwieniem jest dziś łatwość w zawieszaniu i wznawianiu działalności gospodarczej. Praktycznie można w okresie bezruchu łatwo zawiesić działalność i poczekać na lepsze czasy. Jest też zasada zmieniania branży co jakiś czas. Nie wolno nam się przywiązywać ciągle do tego samego. Jak zarabiamy pieniądze od razu inwestujmy je w nową działalność, a przynajmniej planujmy to.

Dembo
30-05-2018, 10:35
To się ją zamyka, ale takiej możliwości raczej nie ma.

kasper
23-06-2018, 13:02
Trudna sytuacja firmy może być spowodowana wieloma przyczynami. Zazwyczaj przyczyną jest być czynnik ludzki. Mogą to być błędy w określeniu strategii marketingowej, czy brak innowacji w zakresie wprowadzania nowych produktów. Często błędy występują równolegle. Nieaktualna strona internetowa, czy niewyraźny szyld utrudniający lokalizację siedziby firmy. Właśnie to przyszło mi na myśl, gdy niedawno chciałem kupić siatkę maskującą do ogrodzenia. Poszukiwany produkt, dobra jakość, odpowiednia cena tylko brak należytej reklamy. Na stronie Internetowej brak było aktualnej oferty, a dotarcie do punktu sprzedaży wręcz niemożliwe z powodu braku informacji. Wystarczyłby panel podświetlany na elewacji, szyld na drzwiach wejściowych, czy bilbord z ofertą produktów w okolicy sklepu. O takie sprawy w naszej firmie dba dział marketingu. W tym zakresie od lat współpracują z Fabryką Reklamy z Łodzi - fabrykareklamy.pro .

sanja
27-06-2018, 10:07
Znaczna ilość firm nie przynosi zysków, a przynajmniej takich by można było godnie żyć. Powód jest prosty i zdefiniowany już od ponad 10 lat. Stawka ZUS dla przedsiębiorców jest liczona według średniego zarobku w najlepszych działach gospodarki, w zakładach zatrudniających więcej niż 200 pracowników. Jak to się ma do naszych skromnych salonów kosmetycznych, gdzie pracujemy same lub z jednym, dwoma pracownikami. Po prostu ZUS generuje straty. Nawet u tych osób, które prowadzą działalność dodatkowo i płacą jedynie ubezpieczenie zdrowotne. Rząd od lat obiecuje że to zmieni. Tylko że ich plan to wprowadzenie podatku od obrotu w formie składki ZUS którą nie będzie można rozliczyć w kosztach. Jak to mówią zamienił stryjek siekierkę na kijek.
--------------------------------------------
Artemix - producent celofanu i opakowań z folii kwiatowej - Artemix.biz

Kaśkak
19-07-2018, 11:28
Kiedy firma nie przynosi zysków, trzeba pomyśleć dlaczego? Myśle,że przez to,że rynek jest przepełniony salonami. Pomyśl nad zabiegami,którymi możesz się wyróżnić . Może modelowanie nitkami? W urządzenia kosmetyczne hurtownia (https://cosmed24.pl/kategoria-produktu/urzadzenia-kosmetyczne/) ZAOPATRZYSZ SIĘ w dobre jakościowo nitki i działaj !

chanah
29-07-2018, 16:58
Na Twoim miejscu poszłabym po poradę prawną na temat własnej firmy lub poczytała o wszystkich prawach na forum prawnym https://pewny-prawnik.pl/.

agus123
23-09-2020, 20:02
Porad możecie szukać na stronie https://biznesblog.biz.pl/forum/marketing-f5/

chanah
26-06-2022, 12:42
Naprawdę świetnie, że dzielicie się informacjami również w takich ciężkich tematach.

minizo
15-10-2022, 23:42
Ciekawym rozwiązaniem są delegacje online (https://primesoft.pl/delegacje/) to elektroniczny system rozliczania delegacji. Myślę, że warto z tego skorzystać aby usprawnić funkcjonowanie firmy i zapewnić jej oszczędności na tym polu. A wy co myślicie?