PDA

Zobacz pełną wersję : KOTEK :) hehe



Tonija
04-12-2009, 19:26
masakra nie moge :lol:

Posiadam.
Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie.
Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.
Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki - nie nastręcza mi to wiele problemów.
Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.
Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i "myśleć". Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wy*******ać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu.
Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić - to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę u*******ał - a wtedy wiadomo - wąż.
Dobrze więc - uporządkuję - żona - delegacja, ja praca - wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni c**** to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k**** za duży - żeby przejść tym syfonem.
Ale słyszę tylko pizdut - oż k**** no to nie mogło mi się zdawać- coś ciężkiego poszło w pion. K**** wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k**** popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę k**** na dół do piwnicy - choć może powinienem od razu do schroniska - zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się nie połapie.
Ale chuj – najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham coś drapie w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest k****, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie - to chuj przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za c**** trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni c****, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten k**** głąb zamiast przyjść do mnie to k**** chce iść tam skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.
No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni c**** - uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy.
Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.
Wbiegam do piwnicy i k**** koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już.
Ja pierdolę. K**** gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu.
Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło aż zakurzyło.
Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.
Smród jak cholera ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K**** mam w aucie, chujowa ale może starczy.
Włażę po raz drugi - smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpierdolił bo na ulicy ciemno.
Sąsiad k**** - ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje.
Co mam mu k**** powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?
Idźżesz w chuj pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.
Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe - więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie.
K**** drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa- k**** ludzie to są barany.
Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma c**** to go musi wygonić albo utopić.
Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą.
K**** mać - ****ło się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka to będę miał przejebane.
Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel.
Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on k**** wyszedł - którędy? Ano k**** wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja k**** stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebie. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. K**** mać. Przynajmniej kuleje.
Straty - zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica - bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka- w chuj, pogrzebacz w chuj.

Afera na ulicy jak chuj.

Gość
04-12-2009, 20:05
o matko! ile czytania... chyba se wydrukuje :lol:

---------- Dodano o godzinie 19:05 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 18:42 ----------

skopiowałam, wkleiłam do worda, wydrukowana i czytam,... i jem frytki...


kilka razy sie zaksztusiłam, ale jak preczytałam
(...)Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! (...) to se sama heimliecha musiałam zrobić!!

gdzie wy to znajdujecie??

Tonjia podaj no źródło:D

Evelyn.
04-12-2009, 20:05
masakraaa!!!!!!!!! <skacze> uwielbiam koty i choc nie powinnam, to umarłam ze śmiechu... na szczęście kotek żyje:) mężowi nie dam przeczytać, bo właśnie go urabiam, by mi pozwolił adoptować kotka... :)

Agusia_pa2
04-12-2009, 20:07
:D:D:D:D:D:D:skacze::skacze::skacze::skacze::lol:: lol::lol::lol: hahahahahahaha wyj.....elaborat hahahaha super!!!!

skarbenia7
04-12-2009, 20:48
Zajebiaszcze!! :]

---------- Dodano o godzinie 19:48 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 19:45 ----------

Skąd to wytrzasnęłaś ? ;)

Tonija
04-12-2009, 21:18
na maila przyszło od koleżanki :) też nie moge się pozbierać :D

gogosobo
04-12-2009, 21:47
ale się uśmiałam

asia
04-12-2009, 23:21
czytałam to kilak dni temu na necie, ale nie mam zielonego pojęcia gdzie:D:D:D

total
05-12-2009, 10:53
:lol: Leżę i kwiczę :D Muszę koniecznie pokazać ,to szwagrowi :D Jego żona ma dwa koty :lol:

tusia
05-12-2009, 12:11
:hahaha: buahahaha:D "kot skwierczy przy drzwiach" padłam:D
dobrze, że mój małżonek uwielbia naszego kota:D

nanami7
05-12-2009, 14:17
na początku to mi śmieszno było, a później już mniej ;)

ja się tutaj podepnę i przeczytajcie sobie to :P

List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu
ubezpieczeń jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji
dotyczących okoliczności wypadku:

Szanowni państwo!

W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego
wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać
pełniejsze wyjaśnienie. Sądzę, że poniższe szczegóły będą wystarczające.
Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego,
trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad
150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na
dół pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku
przytwierdzonym do ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny
na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowana cegłami.
Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno,
zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar.

W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kilogramów. Możecie sobie Państwo
wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry -
straciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że
ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie
drugiego piętra spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą
czaszkę oraz złamany obojczyk.

Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie
zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście
pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal trzymać mocno linę pomimo bólu i
ran.

W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia
jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła już
tylko 25 kilogramów. Przypominam, że ja ważę 80 kilogramów, więc w tej
sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie drugiego piętra ponownie
spotkałem się z beczka, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam
pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na
tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko
trzy żebra.

Z przykrością muszę stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie
mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i
puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej niż lina, spadła na dół i połamała
mi nogi.

Mam nadzieje, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do
zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne
rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek.

Z poważaniem

podpis nieczytelny

Chocolata
05-12-2009, 18:10
To juz jak jesteśmy przy kotkach.....

Jak zmusić kota do połknięcia tabletki - (c) Peggy Althoff

1. Złap kota i trzymaj go mocno. Ułóż go sobie na kolanach, głowa kota na Twoim ramieniu, jakbyś karmił
niemowlę z butelki. Pewnym głosem powiedz, "Dobry kotek". Wrzuć kotu tabletkę do pyszczka.

2. Zdejmij kota z żyrandola, a pigułkę spod kanapy.

3. Powtórz instrukcje z pktu 1, tym razem przytrzymując przednie łapki kota lewą ręką,
a tylne prawym ramieniem. Wciśnij kotu tabletkę do pyszczka używając prawego palca wskazującego.

4. Wyciągnij kota spod łóżka. Otwórz opakowanie i weź nową tabletkę.
(Oprzyj się pokusie wzięcia nowego kota).

5. Ponownie powtórz instrukcje z pkt 1, z taką zmianą, że gdy już uda Ci się umieszczenie kota w pozycji niemowlęcej, usiądź na brzegu krzesła, pochyl się nisko nad kotem i używając prawej ręki otwórz kotu pyszczek
podnosząc górną szczękę kciukiem i palcem wskazującym. Szybko wrzuć tabletkę.
Ponieważ Twoja głowa znajduje się na kolanach, nie będziesz widział, co robisz. W sumie, nie ma różnicy.

6. Pozostaw kota wiszącego na zasłonach. Pozostaw tabletkę w swoich włosach.

7. Jeśli jesteś kobietą, porządnie się wypłacz. Jeśli jesteś mężczyzną, porządnie się wypłacz.

8. Teraz się opanuj. W końcu kto tu rządzi? Zlokalizuj kota i tabletkę.
Przyjmując pozycję 1, powiedz zdecydowanym głosem: "W końcu kto tu rządzi?"
Otwórz kotu pyszczek, weź tabletkę i... ups!

9. Nie działa, prawda? Usiądź i pomyśl. Aha! Wszystko przez te pazury!

10. Doczołgaj się do szafki z pościelą. Wyciągnij z niej duży ręcznik plażowy. Rozłóż go na podłodze.

11. Wyjmij kota z szafki kuchennej, a tabletkę z doniczki z kaktusem.

12. Rozłóż kota na ręczniku tak, aby szyja kota leżała na długiej krawędzi ręcznika.

13. Rozpłaszcz przednie i tylne łapki kota na jego brzuszku. (Oprzyj się pokusie rozpłaszczenia kota).

14. Owiń kota ręcznikiem. Szybko.

15. Przyjmij pozycję 1. Lewą rękę umieść nad kocią głową. Naciśnij pyszczek na zwarciu szczęk i spróbuj go otworzyć.

16. Wrzuć tabletkę w pyszczek kota i lekko ją wepchnij. Voila! Udało się.

17. Odkurz fruwające kłaki (kota). Zabandażuj rany (swoje).

18. Zjedz dwie aspiryny i połóż się do łóżka.

moniczka690
05-12-2009, 18:17
heheheh:D:D:D

Agusia_pa2
05-12-2009, 23:20
hahahaha dobre ;) A z wypadkiem też niezłe hehehe

tusia
05-12-2009, 23:57
hehehe cała prawda o kotach:D

dzidzia
06-12-2009, 15:14
ahahha dobre dobre :D

bestilka007
06-12-2009, 18:23
niezle na maxa :):):))

goonis
07-12-2009, 00:27
:lol::lol::lol::lol:dziewczyny skąd Wy takie cuda wynajdujecie??:lol::lol::lol::lol:

dorin777
06-03-2010, 16:40
hahahah jestescie super, niezla poprawa homru;)))


hahah

NiCoLa
06-03-2010, 16:43
jesteście niemożliwe :D naśmiałam się chyba za wszystkie czasy :D

zyza
06-03-2010, 16:46
a kota ninje widzialyscie? :D

Zdjęcia Paznokci, Wzorki, Video tutoriale widoczne tuż po zarejestrowaniu

julcia88
06-03-2010, 21:43
widziałam :D boski jest :D:D

pogodka20
08-03-2010, 12:17
Masakra, czytając o kotku w kanalizacji lałam ze śmiechu jak nie wiem:good:

tusia
09-03-2010, 00:13
kto ma kota w domu zna to uczucie:D;)
Zdjęcia Paznokci, Wzorki, Video tutoriale widoczne tuż po zarejestrowaniu

pogodka20
09-03-2010, 11:42
Super filmik, normalnie identyko jak zachowują się koty. Jak by mogły to taką pałą też by przywaliły:D

zyza
09-03-2010, 12:01
ja z simona uwielbiam to... moj kot identycznie skrzeczy na ptaki za oknem :D

Zdjęcia Paznokci, Wzorki, Video tutoriale widoczne tuż po zarejestrowaniu

tusia
09-03-2010, 12:56
ehehehe moj też tak szczeka jak widzi muchę albo ptaka:D

---------- Dodano o godzinie 11:56 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 11:47 ----------

ogladam ten filmik a mój kot włąsnie szuka muchy:D i się rozgląda:hahaha:

pogodka20
16-03-2010, 23:09
Zobaczcie sobie kotki które lubią sobie zjeść:D

http://www.smog.pl/txt_gfx_audio/33686/otyle_koty_zgroza/

i jeszcze słodziutkie pieseczki

http://www.smog.pl/txt_gfx_audio/33685/kolekcjoner_slodkosci_malutkie_psinki/

---------- Dodano o godzinie 22:09 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 21:57 ----------

I jeszcze takie cuś znalazłam

http://www.smog.pl/wideo/33469/kociak_kontra_balon_smieszne/

sylwia-p_86
16-03-2010, 23:31
Ubawiłam się po pachy z opowieści i filmików o kocie :skacze::skacze::skacze::skacze:

Yasumi
17-03-2010, 10:14
pierwsza opowiesc o kotku juz czytalam ,biedny kotek,ale twarda sztuka z niego,czego to ludzie nie wymysla :P:)

julcia88
17-03-2010, 15:14
Zobaczcie sobie kotki które lubią sobie zjeść:D

http://www.smog.pl/txt_gfx_audio/33686/otyle_koty_zgroza/


haha jaki obżartuch :P :skacze::skacze:



i jeszcze słodziutkie pieseczki

http://www.smog.pl/txt_gfx_audio/33685/kolekcjoner_slodkosci_malutkie_psinki/
oooo jakie mordki :D:D zakochałam sie w nich :love:

Emilia B.
23-03-2010, 20:25
popłakałam się ze śmiechu :D opowieść o kocie i budowlańcu bomba i jeszcze ten kot ninja :skacze::lol: jeszcze ocieram łzy z policzka-mąż się zastanawiał czy wszystko oby ze mną ok hi hi

zyza
02-05-2010, 14:38
znalazlam cos fajnego :D dlugie ale do konca wytrwalam :P :haha:


Heloołł!! Cześć Gabrycha!!!

Nie wiem co mam ze sobą zrobić, ale on mnie chyba nie kocha, bo nie zadzwonił do mnie. Chyba popełnię samobójstwo!!! Od jutra mam zamiar pić mleko 3,2% i przestanę chodzić na Solarium. Zbieraj na kwiaty.
A wiesz gdzie go poznałam? Jechałam swoim autkiem tak coś koło 130, a on stał na poboczu i machał do mnie takim fajnym lizakiem. No to się zatrzymałam i zapytałam czy go podwieźć, ale wiesz, że on chciał za to dwie stówy? Powiedział, że może z tego zrezygnować w zamian za loda. No ale gdzie ja mu na środku drogi loda znajdę, no gdzie? Dałam mu te dwie stówy i pojechałam. Pod domem zobaczyłam, że cieknie mi coś spod maski. Takie brudne, brązowe, lepkie. Więc dzwonię do mechanika i mówię, mu, co i jak i że mi cieknie i, że takie lepkie i brudne i brązowe, a on mi na to: - To olej! No to olałam i się rozłączyłam.
I wiesz? Normalnie los to chciał, abyśmy byli razem z tym od lizaka, no chciał i już!!! Spotkałam go wieczorem na dyskotece. Chciał ze mną pogadać, ale powiedziałam mu, że jestem zmęczona i wzięłam go do tańca. Później siedliśmy w lodzi. No wiesz, takie głębokie wersalki w kształcie nauki jazdy. On gada z kumplem na ucho. No to go pytam, dlaczego tak gada na ucho z tym kumplem, a nie ze mną. To mi powiedział, że nie chce, żeby mi echo łeb rozwaliło. Nie wiem o co mu chodziło, ale strasznie się przestraszyłam i podziękowałam mu, że dba o moją głowę. Później chłopaki opowiadali o jakimś blond wilku, który wpadł w potrzask. Wiesz, że biedak odgryzł sobie trzy łapy i nadal był uwięziony? Wszyscy się rechotali z tego biednego zwierzaczka, a ja ich kompletnie nie rozumiałam i miałam łzy w oczach. Faceci to serca nie mają.
Posiedzieliśmy trochę i zgłodnieliśmy on zamówił mi schabowego, a kelner się mnie pyta: z bułką tartą i masłem czy saute? Powiedziałam mu, że jasne, że sałatę, bo tartą bułkę to cholernie źle się smaruje masłem. To on mi zaproponował, że w takim razie może pizzę? No to wzięłam tę pizzę. A on znowu mnie pyta czy pokroić ją na 6 czy na 12 kawałków. Normalnie jak na przesłuchaniu się czułam. I mówię mu, że jasne, że na sześć, przecież dwanaście to bym nawet nie zjadła. Nie chciałam utyć.
A wiesz, tak aprofos tycia, to czytałam, że makaron potrafi utuczyć. I wiesz co? Już wiem czemu ja jestem chuda, a ty gruba, bo Ty pewnie jesz makaron w poprzek.
Po kolacji poszliśmy na spacer, ale padało, więc mu powiedziałam, żebyśmy poszli do auta, bo jestem już wilgotna. Przystał na to z ochotą, ale nie wiem czemu od razu zaczął się do mnie dobierać. Wkurzyłam się trzasnęłam go w dziób i poszłam na autobus. Jak kupowałam bilet u kierowcy to ten się mnie pytał czy ma być normalny. Świnia jedna. A jaki miałbyć??!! - A czy ja ku … a wyglądam na idiotkę? – burknęłam podając mu pieniądze. Powiedział mi, że nie, ale, że może się mylić. Faceci to jednak świnie są.
Wiesz dla odstresowania poszłam dziś na zakupy, ale kurde zdurniałam. Byłam w obuwniczym kupić sobie sznurowadła do tych wiązanych kozaczków, co to żeśmy sobie je razem kupiły. Ale ta babka przy ladzie to jakaś gupia była. Mówię do niej, że proszę sznurowadła do tych kozaczków, co sobie miesiąc temu kupiłam, a ona mnie pyta: Jakie? No gupia jakaś. No, ale się nie denerwowałam, że nie wie, bo na gupiom przecież nic nie poradzisz. Mówię jej więc grzecznie, że jedno prawe, a drugie lewe. Naprawdę patrzyła na mnie jak idiotka. Więc zrezygnowała i poprosiłam o pastę do butów, a ona mnie znowu pyta: Do jakich? No to ja jej znowu grzecznie, że do 38. Durnota wybiegła z krzykiem. No to sobie poszłam i dupa z zakupów. Aaa, aprofos zakupów, to wiesz, że sklepikarz z warzywnego, wiesz z tego u mnie pod blokiem, to powiedział, żebym se inny sklep znalazła? Jeszcze w poniedziałek jak kupowałam jabłka, to był miły i uśmiechnięty. Sprzedał mi 2 kg i każde z uśmiechem zapakował mi osobno - tak jak prosiłam. Wczoraj był tak samo miły, gdy pakował mi osobno 3 kg kiwi, tylko jakoś uśmiechu nie miał. A dziś mi nie chciał sprzedać maku i powiedział, żebym sobie sklep zmieniła. Nie rozumiem takich ludzi.
A wiesz, i nieszczęście miałam w domu. Moja mam wczoraj nogę złamała. Jak grabiła liście. Spadła z drzewa. A mówiłam jej, że w sobotę sama się tym zajmę to mnie nie słuchała.
Dobra kończę ten list, bo już strasznie długo piszę, zmęczyłam się tym i idę spać. Postawiłam sobie dwie szklanki na noc na szafce. Jedną z colą, a drugą pustą, a bo to w końcu wiadomo czy będzie mi się chciało pić czy nie?
Trzymaj się i buziaczki mniamniuśne Twoja Mariolka.
PS. A wiesz, przypomniała sobie coś. Ostatnio słyszałam kawał o blondynkach: Wiesz dlaczego blondynki jedzą ogórki kiszone tylko z beczki a nie ze słoika? Bo się im głowa do słoika nie mieści. I wiesz, kompletnie nie rozumiem tego kawału. Przecież ja jem ogórki kiszone ze słoika. No i w ogóle nie rozumiem czemu Ci ludzie czepili się tych blondynek.
No to jeszcze raz buziaki i wice wersja.

Emilia B.
02-05-2010, 14:54
:haha::haha::haha: dobre :D

Belunia
02-05-2010, 18:37
hehhe dobre dobre..tez się uśmiałam :D :leze:

dzikakura
03-05-2010, 02:00
a opowiesc o zapodawaniu tabletki kotu jest z ksiazki Terrego Pracheta"kot w stanie czystym"- tak przynajmniej pamietam i.. polecam;]

kachna831
03-05-2010, 10:40
:haha::haha::haha::haha::haha:
ryczę ze śmiechu :haha::haha::haha::haha::haha:

naatajla
03-05-2010, 17:54
hahahaha swietne opowiadania !

pogodka20
03-05-2010, 22:23
super, Mariolka wymiata:leze: chciałabyn tozobaczyć w wykonaniu kabaretu

nanami7
04-05-2010, 17:19
haha :D to leżę i kwiczę :D

jOotka
04-05-2010, 23:31
BUHAHAHHAHAHAHAAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHAH!!!!!!!!!!!!! :skacze: :skacze: :skacze: :skacze: :skacze: :skacze: :leze: :leze: :leze: :haha::haha:
:haha::haha::haha::haha::haha::haha::haha::haha::h aha:

Zuuzaneczka
05-05-2010, 00:14
:leze: haha dobre!!!:leze::leze::leze:

zyza
16-05-2010, 13:57
dla wszystkich odchudzających sie
historia pewnego męzczyzny :D

"Dieta cud!
Mam psa labradora i właśnie kupiłem worek Pedigree Pal w supermarkecie, po czym czekałem w kolejce do kasy.
Kobieta za mną zapytała czy mam psa?(!) Bez zastanowienia odpowiedziałem, że nie i że właśnie ponownie rozpoczynam dietę Pedigree Pal, chociaż
nie powinienem, bo ostatnio wylądowałem w szpitalu.
Ale zdołałem zgubić ponad 20 kg zanim obudziłem się na oddziale intensywnej terapii z rurami w większości moich otworów i z igłami w obydwu ramionach.
Powiedziałem jej, że jest to w sumie idealna dieta i należy mieć zawsze wyładowane kieszenie bryłkami Pedigree Pal i zjadać jedną lub dwie gdy poczujesz głód.
Jest to żywność zawierająca wszystkie składniki niezbędne do życia i mam zamiar znowu ją zastosować.
Muszę zaznaczyć, że teraz wszyscy w kolejce byli oczarowani moją opowieścią.
A zwłaszcza wysoki facet za tą kobietą. Zszokowana, zapytała, czy dlatego wylądowałem na intensywnej terapii, bo zatrułem się pożywieniem dla psów?
Powiedziałem jej, że nie - że usiadłem na ulicy, by wylizać sobie jajka i samochód mnie uderzył....
Myślałem, że trzeba będzie pomóc facetowi za nią wyjść ze sklepu,bo ze śmiechu prawie stracił przytomność... "

hahahahahahaha :haha::haha::haha::haha::haha:

madzivlek
16-05-2010, 14:00
hahaha niezłe:)

Emilia B.
17-05-2010, 11:30
ha ha ha dobre :D

Zuzanna Rzeszewska
17-05-2010, 16:41
Moja kicia :)

Emilia B.
17-05-2010, 18:33
boska :D

Kamis
18-05-2010, 13:11
hehehe :D śmiechowa ta kotka

czarnyaniol121
25-05-2010, 19:29
to o kocie jest niemożebne posikalam sie za smiechu :leze::leze:

Latika
25-05-2010, 20:20
haha t apierwsza i blondynkowa historyjka sa extra :skacze:

maartekkk
14-06-2010, 11:44
O tym kotku - gdyby to była prawda - biedny kotek, ale relacja gościa była świetna :P Mariolka też nie grzeszy inteligencją :D A o tym Pedigree to już w ogóle... masakra :D

KingaNiewiadomska
20-06-2010, 12:10
Kotek w kanalizacji- BOMBA! Filmik z kotem ninja mnie powalił :D No i ta blondynka... no bajer temat dziewczyny :D :D :D

Evelyn.
04-03-2012, 20:50
może warto odświeżyć... wiele nowych dziewczyn na pewno też umrze jak przeczyta pierwszy post... ja właśnie znów umarłam:leze:

Iraa
05-06-2012, 21:41
ja pisząc to ocieram oczy i już nic nie widzę,awet liter na klawiaturze,Jezu kto to wymyśla :leze:
Kot ninja mnie położył na kanapę :haha2:

dzidzia1987
06-06-2012, 00:01
swietne hehheehe, jutro muszę mężulkowi przeczytać:D pewnie się zleje w porty ze śmiechu;)

kika karol
18-09-2017, 14:52
Boki zrywać idzie i płakać ze śmiechu.

lilith14
16-10-2017, 23:35
Kot ninja wymiata!

majanna
19-12-2017, 12:01
[quote=zyza;115948]a kota ninje widzialyscie? :D




Uwielbiam takie kociaki

AnnaLis
22-01-2018, 11:18
Zajebiaszcze!! :]

---------- Dodano o godzinie 19:48 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 19:45 ----------

Skąd to wytrzasnęłaś ? ;)

dokładnie , skąd jest genialne :)

Łotrzyca
30-03-2018, 12:36
Koty to najwspanialsze zwierzęta pod słońcem! Szkoda, że jestem uczulona i w towarzystwie każdego kociaka momentalnie kicham :( Ale przynajmniej w pracy mam tę satysfakcję, że w budynku naprzeciwko zawsze przed południem wygrzewa się w oknie śliczny bury kociak :)

malgosika
15-05-2018, 19:05
strasznie długa ta histogra. Ale fajna , śmieszna

wujmegan
08-11-2018, 11:52
masakra nie moge :lol:

dobreee :)

maksinusia
08-11-2018, 16:46
Kociara mode on :D :D