Hej dziewczynki
jak już znalazłam taki temat to pozwolicie,ze sie wyżale:/:
O moje włosy chodzi oczywiście.
A wiec-z natury jestem taka srednią blondynką(tzn .byłam nią jakieś 15 lat temu hehe:P)
Później przyszedł czas na rozjaśnianie,balejaże a na końcu blond farby po całości.
Będąc blondynka strasznie identyfikowałam sie z tym kolorem.Miałam wrażenie,że jest mój,ze do mnie pasuję i ,ze tylko sobą mogę być w blond kudłach:)
pewnie dlatego tak też się czułam,bo bedąc blondynka robi sie wszystko żeby ten blondzik był czysty,bez zółci.raczej sie nie eksperymentuje ze wzgledu na to ze mozna szybko stracic ten piekny blond ,o który tak bardzo się walczy.
Te wszystkie,płukanki...szampony do blondu.No obłęd jakiś.(tym bardziej,że ja raczej taki chłodny blond lubiłam)
No wiec byłam blondynką,bez chęci na zmiany,ale latami marzyłam by choć na chwilę stać sie brunetką:)
Po prostu fascynowały mnie takie piękne ciemne i błyszczące włosy:)
I tak się to latami ciągnęło,aż przyszedł ten dzień i w godzine z blondynki stałam sie brunetką.
Na początku szok ,bo nie widziałam nic innego jak włosy.
Nagle zaczeła widzieć swoje czoło i tam"zarys"tych włosów.przez lata bycia blondynka i mając "tak jasno"na czole w ogóle tego nie widziałam.
Nie ważne.przyzwyczaiłam sie od razu,dobrze sie czułam,ale jak juz zdobyłam sie na taka odwage to mi sie ciagle jakieś zmian zachciewało tym bardziej,ze na moich włosach wszystkie ciemne/czekoladowe brązy wychodziły jak czarne.Denerwowało mnie to,bo ja chciałam brąz a nie czerń.
Zdjełam nawet troche koloru,ale efekt tez nie taki jak chciałam-przy odroście sraka dalej ok.
Na rudo tez się próbowałam zrobic to znów góra marchewa reszt nie wiem co.I tak naprawdę to nigdy nie jest tak jak bym chciała.
Teraz 3 raz bedę robiła mroźny kasztan loreala.Przy nim mam jaśniejsze odrosty niz resztę(głeboki kasztan ta sama firma)ale kolor odrostów jest ok i jak moze dam sobie na wstrzymanie z eksperymentami to za jakis rok a może dwa będe miała ten swój ,ale brąz:D(pytanie czy wytrzymam ,bo już mnie nosi hehe)
Ale najbardziej to jestem zła na to,ze zawsze nosiłam długie włosy i do takich jestem przyzwyczajona,a koleżanka fryzjerka po dekoloryzacji tak mnie krótko opierdzieliła-twierdząc,ze włosom sie należ:placz:y
Teraz każdy pyta co ja zrobiłam ze swoimi włosami...
Dziewczyny od tamtej pory nienawidzę swoich włosów!
prawie w ogóle nie chodze w rozpuszczonych ,bo czuje sie jak stara baba!Robię tam jakiegoś fiku miku byle by nie patrzeć na te posiepańce.
Juz sobie psychicznie nie radze z tą długoscia i niby fryzurą...
Co ja mam zrobic?chciałabym przedłużyć,ale nie chce ich maltretowac.moze włosy na klipsy?doradzcie błagam;(
No to fotki: