w czwartek wieczorem personel medyczny wpadl w panike, ze nie zdaze, bo w piatek rano wychodze, no i nie wyszlam w piatek rano. Znow nie uwierzycie, a na to zdjec nie mam, wymyslily mi temeprature.. W karte wpisaly(mam 36,7..) i Pan doktor powiedzial, ze rano to niech ja jeszcze poczekam, wyjde popoludniu Wiecie, ze nawet sie nie wscieklam?, a one jakie radosne byly, ale w piatek (czyli dzisiaj), trzepnelam dwa angielskie dodatkowo-nie wstawie, bo to nudne juz(bo Pani Iza ukradla Pani Basi, bo ta nieopatrznie zostawila w kuchni i musialam malowac, zeby lzie lze obetrzec)
Kolo 9:00(malowalam od szostej rano) zrealizowalam zamowionko Pani Judytki i Uli, obydwie chcialy w zolciach, jedna niesmialo prosila o domieszke pomaranczu-prosz bardzo.. male chinskie raczki kurze wymaluja rowniez pomaranczowe kropki.. po raz wtory mowie.. masakra....
Pani Ania miala nie dostac nic, bo przeciez wszystk ze sklepu za cztery zlote zniklo.. ale wygospodarowalam solniczke, uszczuplajac ktorys z kompletow
A-jeszcze bratki w zolcieniach dla Pani drugiej Uli, bo ona ma kuchnie nowa i Pani Bozenko....
Wyszlam ze szpitala.. jestem z Wami i chwilowo mam dosc one strokow. Jak myslicie na jak dlugo? Koniec nudnawej historii