nei macie mnie jeszcze dosyc
dzis myslalam ze padne
z auta wyszlam tak sie smiejac ze szok,nawet instruktor sikal ze smiechu a babka ktora nas odwozila myslala se pewnie ze nacpani.
a wiec tak...
jazde zaczelam pieknie...super slicznie.w polowie drogi kazal mi jechac tam gdzie kocham (wasko,duzo ludzi,kazdy jezdzi kto chce)i z nerwow zaczela mi auto gasnac itp.
najlepiej jade sobie na krzyzowce moje pierszenstwo,wjezdzam na krzyzowke prawie a mi tu dziadek siu przed maska.masakra....
a instruktor do mnie spokojnie:
-szkoda ze mam nowe auto bo bys w niego wjechala i poczekalibysmy sobie na policje to by sie dziadek nauczyl kto ma pierszenstwo...
potem jedziemy prosta droga no i byla budowa musialam czekac.czekam czeam auta jada...nagle on do mnie jedz....a tu auto jedzie to mu mowie ze nei pojade bo w niego w jade...a on do mnei no to co...a ja do niego no pewnie a potem bedzie moja wina.....
nie pojechalkm oczywiscie...
potem znow kilka stresow min mala ciezarowka na chamca sie wpycha bo glupia nauka jazdy musi mu ustapic-mala w stresie nei wie co robic hihihihina przeciwko inna farszula sie smieje -jaja jak berety
wtedy zaczelam juz prawie na kierownicy siedziec hihhih ze strachu.a on ze smiechem ze mam nei siedziec jak stare babcie tylko sie rozluznic.przy domunerwy puscily i zaczela sie rozmowa kleic i to tak ze obydwoje ze smiechu lalismy....