Pokaż wyniki 1 do 23 z 23

Temat: Kiedy firma nie przynosi zysków...

Hybrid View

Previous Post Previous Post   Next Post Next Post
  1. #1
    Debiutantka Avatar karinam
    Zarejestrowany
    Apr 2015
    Skąd
    Piździszewo, wylot na Dupów :D
    Postów
    7

    Domyślnie Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Cześć wszystkim Forumowiczkom!

    Jestem Karina i jestem fryzjerką. Odwiedzam Wasze forum od dawna. Panuje tu świetna atmosfera A wszystkie fora fryzjerskie są beznadziejne :/ Nic nie można się na nich dowiedzieć, nie to co tu! .

    Mam problem i czuję, że może Wy wskażecie mi odpowiedni kierunek

    Sprawa wygląda następująco. Mam 26 lat. Mieszkam w 50 tys. mieście, fryzjerów i kosmetyczek jest tu chyba więcej niż mieszkańców . Pracowałam 2 lata u innej fryzjerki, plus oczywiście praktyki szkolne. Fryzjerstwo i kosmetyka to moja pasja od czasów szkolnych i przyznam, że miałam dylemat, w którym z tych kierunków podążyć . No, ale padło na fryzjerstwo. Rok temu otworzyłam swoje studio fryzjerskie. Cieszyłam się niesamowicie i wiedziałam, że jest to spełnienie moich marzeń. Nie chcę zabrzmieć jakbym się chwaliła, ale jestem dobra w tym co robię, żebyście nie myślały, że otworzyłam firmę z dwoma lewymi rękami . Przejdę do sedna sprawy (ah, zawsze zbytnio się rozpisuję, nawet w SMSach ). W otworzeniu lokalu pomogło mi rodzeństwo. Mam naprawdę ładne studio, porządny sprzęt, kosmetyki, farby. Miałam odłożone jakieś pieniądze "na start". Na początku było świetnie! Przez pierwsze trzy miesiące zarabiałam na rachunki, a nawet kilkadziesiąt złotych zostawało! Mam kilku klientów "swoich" wypracowanych jeszcze w poprzednim zakładzie. Radość się skończyła, gdy przyszedł miesiąc, w którym zabrakło mi na ZUS . Pożyczyłam od rodzeństwa. Mam ich trójkę, są starsi, brat ma swoją działalność, siostry dobrze zarabiają i już od początku powiedzieli, że będą mi pomagać finansowo, a ja obiecałam oddać im kiedyś wszystkie długi. Także od tego momentu, gdy pożyczyłam na ZUS rozpędziło się błędne koło. Znów kilka razy brakowało mi na ZUS, czasem na opłacenie księgowej, czynsz... Do tego w marcu musiałam kupić kasę fiskalną, więc kolejny wydatek, na który pożyczyłam... W ten sposób w ciągu 12 miesięcy uzbierało się niecałe 2 tyś. zł + 7zł tyś. zł za zakup sprzętu, mebli (czyli to co mi dołożyli na otwarcie firmy)! Dodam, że klientów nie mam wielu, dużo osób to tacy ludzie, co szli po drodze i wstąpili. Staram się jak mogę, jestem dobrze rozreklamowana, jestem miła, nie odmawiam nikomu! Wiadomo, jedni są zadowoleni, inni mówią, że są i więcej nie przychodzą (taka branża...). Dziewczyny, doradźcie, co robić? Od początku kwietnia zastanawiam się nad zamknięciem studio... Mam narzeczonego, chcemy w przyszłym roku wziąć ślub i kupić mieszkanie. Jak na razie tylko on na to wszystko odkłada (pracuje w Niemczech, ma bardzo dobre zarobki). Cały czas mówi mi, że nie uzbiera nigdy na to wszystko, jeśli ja nie zacznę czegoś odkładać. A ja jak na razie po roku mam 9 tyś zł. długu! Zastanawiam się nad wyjazdem do Niemiec, on znalazłby mi pracę, przynajmniej za tę najniższą krajową... W końcu 1600 euro jest lepsze niż być ciągle na minusie . I miałabym w końcu za co spłacić rodzeństwu... Gdy rozmawiam o tym z nimi to mówią mi "spokojnie, daj sobie czas, niech firma zacznie zarabiać", ale to tkwi w martwym punkcie! Dodam, że w moim mieście jest bardzo ciężko z pracą, kilka lat jej szukałam . Tu się liczą tylko znajomości, a ja ich nie mam. Obecnie w mojej firmie NAJLEPSZY miesiąc przyniósł mi 1400 zł dochodu! To mało w porównaniu z tym, że czynsz wynosi mnie 220zł, ZUS 450zł, opłacenie księgowej 50zł, wywóz odpadów 20zł, prąd od 300zł do 700zł (w okresie zimowym, wtedy gdy zużywam więcej światła, ogrzewanie również mam na prąd). 740zł to samo utrzymanie, plus prąd, to jakieś tysiąc-tysiąc pięćset złotych miesięcznie! A moje dochody to od 700 do 1400 zł . A gdzie kupić towar? Na szczęście mieszkam z mamą i wiedząc jaką mam sytuację nie żąda abym dokładała się do rachunków itd. Ale na lekarza już mnie nie stać, czasem kupię sobie jakiś ciuch, jak koniecznie muszę (i zastanawiam się, czy spodnie za 30zł to aby nie za dużo... paranoja!). Jestem w kompletnym dołku! Nie wiem co robić, z jednej strony straciłam satysfakcję z pracy, z drugiej szkoda by mi było zamknąć ten lokal, włożyłam w niego tu tyle pracy i pieniędzy... Z drugiej strony, to zastanawia mnie czy kiedykolwiek wyjdę z tej spirali długów? Jedno pociąga drugie . W tym miesiącu zapłaciłam ZUS, obecnie mam w portfelu 70zł (na koncie nic!), nie wiem czy uzbieram w dwa tygodnie na czynsz i tak w kółko Dobrze, że przynajmniej mam brata i siostry...

    EDIT:
    Chciałam jeszcze wspomnieć, że kuzynka otworzyła pół roku wcześniej ode mnie gabinet kosmetyczny (w innym mieście) i już po 3 miesiącach zaczęło jej zostawać, a teraz może normalnie powiedzieć, że ma wypłatę. Głupio mi, gdy ja mówię jej, że ciągle jestem pod kreską Żałuję, że odeszłam z pracy, bo moje ambicje kazały mi otworzyć swój zakład . Tym bardziej źle się czuję z tym, że w ogóle nie mam żadnych zapisów, wszyscy przychodzą "już, teraz" i są zdziwieni, że u mnie pusto... Ja wiem, że potrzeba czasu na rozkręcenie, trwa to ok. 2 lata itd. ale obawiam się, że za rok będę miała takie długi, że rodzeństwu odechce się ciągłego pożyczania... Brat ze swoją firmą już coś kręci nosem, bo sam ledwo ciągnie, na wakacje bierze kredyt...
    Ostatnio edytowane przez karinam ; 10-04-2015 o 16:39

  2. #2
    No to..wpadłam Avatar Selenna
    Zarejestrowany
    Apr 2013
    Postów
    173

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Możezaproś chłopaków z "Ostrego cięcia" zawsze dobra reklama,a kto by nie chciał mieć włosów zrobionych u samej uczennicy profesjonalnych fryzjerów

  3. #3
    Rozkręcanko Avatar patisia
    Zarejestrowany
    Oct 2010
    Postów
    61

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    [QUOTE=karinam;413626]jedni są zadowoleni, inni mówią, że są i więcej nie przychodzą (taka branża...).

    Jeżeli klientka mówi, że jest zadowolona a nie wraca to:

    a) nie jest zadowolona, ale woli na odczepnego coś powiedzieć, bo wie, że na pewno nie wróci

    b) usługę wykonałaś poprawnie ( w sensie jaj nie urywa ) ale w dzisiejszych czasach to za mało, żeby przyciągnąć i zatrzymać klienta na dłużej.

    Prawda jest taka, że dobra fryzjerka, nie potrzebuje nawet reklamy- poczta pantoflowa działa zawsze jako najlepsze źródło sprawdzonych usługodawców.

    Nie znam Cię i nigdy nie oddałam się w Twoje ręce, ale gdybym miała obstawiać w ciemno, to stwierdziłabym, że albo masz wyższe mniemanie o Swoich umiejętnościach niż stan faktyczny, albo nie masz zielonego pojęcia o prowadzeniu zakładu i obsługiwaniu klientów.

    W tej sytuacji podpiszę się pod Selenną- poproś ostre cięcie o pomoc, bo jak rozumiem w Twojej sytuacji raczej nie masz możliwości zatrudnić chociaż na miesiąc kogoś kto Tobą pokieruje, wytknie ewentualne błędy w salonie, w technice pracy, marketingu i obsłudze klienta.

    Powodzenia
    Kiedy się urodziłam diabeł rzekł:
    O kurde! Konkurencja!


  4. #4
    No to..wpadłam
    Zarejestrowany
    Mar 2014
    Postów
    114

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Cytat Napisał karinam Zobacz post
    ...Cześć wszystkim Forumowiczkom! ...
    czytając ten tekst odnosze wrazenie że taki mocny nacisk dałas na ten wyjazd do niemiec że tylko czekaż az ci ktoś przytaknie... popchnię cie do tej decyzji bo sama jestes pewna tylko an 80% i potrzebujesz tego "20%- go kopa" zeby to zamnkąć i wyjechać

    takie odnosze wrażenie

    ---------- Dodano o godzinie 08:00 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 07:56 ----------

    Cytat Napisał Selenna Zobacz post
    Możezaproś chłopaków z "Ostrego cięcia" zawsze dobra reklama,a kto by nie chciał mieć włosów zrobionych u samej uczennicy profesjonalnych fryzjerów
    nie wiem czy to jest takie hopen-siupen
    wydaje mi sie że wszytskie te "poprawkowe programy" działają na zasadzie Gesslerowej rewolucji- za to trzeba zapłącić (gesslerka bierze 40 tys za rewolucje)

    więc jeśli ostre cięcie też jest płatne to dziewczyna ma się pchać w kolejne koszty?
    a skąd pewność ze na tyle pomogą ze wyjdzie na zero?

    przykładowo (na szybko) u nas 3,5 km ode mnie Gesslerka miała rewolucje- baba zapłaciła, ruch był przez niecały rok. teraz baba znów liczy straty...

  5. #5
    No to..wpadłam Avatar pysialali
    Zarejestrowany
    Apr 2011
    Skąd
    Mysłowice
    Postów
    232

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Czytam i zastanawiam się co w takiej sytuacji bym zrobiła ja...
    Rok czasu jak dla mnie to zbyt mało żeby rezygnować. Chyba zbyt szybko się poddałaś i teraz nawet gdyby mogło być dobrze to nie będzie bo już się zniechęciłaś. Nie walczysz a włożyłaś w interes serce i kasę. Czy chociaż przez chwilę pomyślałaś jakie masz szczęście że masz tyle osób do pomocy?! Tacy jesteśmy że potrafimy się szybko zniechęcać i zaczynamy narzekać a na wszystko co wokół pozytywne nie zwracamy uwagi.
    Widziałaś memy np. na FB padłaś powstań popraw koronę i zapierda.... dalej (jakoś tak to było) Niby jakieś głupie zdjęcia z podpisami ale czasami coś mówią....

  6. #6
    Molestantka klawiatury Avatar sandrus
    Zarejestrowany
    Dec 2009
    Skąd
    Warszawa
    Postów
    1 521

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Ja też uważam,ze to jeszcze zbyt krótki czas aby realnie ocenić sytuację.
    A moze pomyślisz o nawiazaniu współpracy np z manicurzystką?Tak w formie podnajęcia jej kawałka powierzchni?
    Coś Cię zawsze wspomoze i może jej Klienci będa mieli ochote skorzystać z Twoich usług

  7. #7
    Debiutantka Avatar karinam
    Zarejestrowany
    Apr 2015
    Skąd
    Piździszewo, wylot na Dupów :D
    Postów
    7

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    Na wstępie dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi

    Nie chcę zapraszać "Ostrego cięcia" czy "Salonowych rewolucji" z kilku powodów. W moim mieście odbyły się już takie rewolucje fryzjerskie, salon podpisał umowę z producentem kosmetyków fryzjerskich (sponsor programu) i dziewczyny musiały w ciągu jakiegoś tam czasu wcisnąć klientom kosmetyki na określoną kwotę (czyli przykładowo, po skończonej rewolucji miały w ciągu roku sprzedać w swoim salonie kosmetyki fryzjerskie na kwotę 1000 zł). Nie wywiązały się z umowy, komornik zajął sprzęt i nici z biznesu... Nie jest to stuprocentowa wiadomość, ale wszyscy w mieście o tym mówili! Do tego zauważyłam, że takie programy nigdy nie są realizowane w zakładach, gdzie jest jeden pracownik (szef). Nie zauważyłyście?

    Poświęciłam trochę czasu na refleksję nad tym co napisała patisia... Na pewno nikt z nas nie jest w stanie zadowolić wszystkich klientów/klientek, prawda? Wiem, że na minus w moim przypadku działa lokalizacja. Gdybym prowadziła zakład w samym centrum, to wyglądałoby to inaczej, a tak to w pobliżu osiedle i droga wlotowa do miasta, ale niestety nie jest to najpiękniejszy budynek, który przyciąga uwagę Może rzeczywiście za wcześnie zdecydowałam się na firmę? W kółko słyszę od klientów "pani taka młoda"... A może rzeczywiście wywyższam swoje umiejętności? Ale cóż czasu już nie cofnę Klientów staram się obsługiwać na jak najwyższym poziomie, jestem miła, zawsze uśmiechnięta, doradzam, wysłuchuję. Wielu z nich wychodząc mówi "dziękuję za miłą rozmowę", "fajna tu u pani atmosfera" itp. Może naprawdę problem tkwi w umiejętnościach? Wiadomo, człowiek uczy się całe życie...

    rzęsowa wywnioskowała, że czekam na zbawienne "wyjedź" od Was. Utworzyłam ten temat, żeby się poradzić Was - zawodowców. Chciałam przeczytać co myślą na ten temat dziewczyny, które same kiedyś rozkręcały własny biznes.

    Biorąc pod uwagę odpowiedzi pysialali i sandrus... Właśnie dla mnie to pojęcie "rok czasu" jest względne... Z jednej strony, tak jak napisałyście, jest to zbyt krótki czas na wyciągniecie wniosków i poddanie się, ale z drugiej strony - to JUŻ rok! Tak, wiem, że mam szczęście, że rodzeństwo mi pomogło i nadal to robi. Tak, widziałam różne memy, mnóstwo z nich zapisuję w komputerze Naprawdę mnie motywują, ale czasem mam takiego doła, że zapominam o tych pozytywnych tekstach W ogóle jestem takim człowiekiem dla którego słowo pisane ma duży wpływ.

    Kurczaczek, znowu się rozpisałam Wiecie, chciałabym podsumować moje przemyślenia. Ogólnie sprawa wygląda tak, że kocham ten mój salon, jak przypomnę sobie ile walczyłam o niego w urzędach, jak przebiegał remont, ile nocy nie przespałam, bo coś stawało na przeszkodzie... Wiedziałam, że będzie ciężko, wybrałam bardzo trudną drogę... Tyle znajomych podziwia moją odwagę, że chciałam, że tego dokonałam i nie bałam się... Nie chciałabym, żeby przez głupie pieniądze moje marzenie się rozsypało. Zawsze podziwiałam brata, że zarządza potężną firmą (spedycja) i to on powiedział mi "Karina, otwieraj firmę, ty musisz być swoim szefem, dusisz się u innych"... Niejedna była u nas kosmetyczka/fryzjerka/cokolwiek, gdzie ledwo człowiek zobaczył, że coś się otworzyło, to już za jakiś czas znów "lokal do wynajęcia".

    Postanowiłam brać udział w szkoleniach (w miarę możliwości finansowych). Może rzeczywiście moje umiejętności nie zadowalają klientów? To tak jak z robieniem zdjęć: nie wystarczy mieć dobry aparat, jeśli obiektyw zasłania się palcem W rok wypracowałam sobie ok. 20 stałych klientów, którzy regularnie przychodzą, więc komuś się podobają moje usługi Postanowiłam także, że wytrzymam dwa lata (czyli do przyszłej wiosny) i dopiero zrobię podsumowanie W planach mam przeniesienie zakładu do jakiegoś lepszego, nowoczesnego budynku, bliżej centrum (tylko czy będzie mnie stać na czynsz?! przydałoby się wygrać w totka ). W ogóle to chłopak niedługo zjeżdża zza granicy i myślimy wynieść się do większego miasta, 30 km stąd, więc może tam spróbuję swego szczęścia? Bo wiecie, zawsze marzyłam o kierowaniu dużym salonem, zatrudniającym kilku pracowników i żeby nie było to tylko fryzjerstwo, ale także kosmetyczka, solarium... Taki salon urody z prawdziwego zdarzenia... Same widzicie, jakie wygórowane mam ambicje Ale w pozytywnym znaczeniu. Od dziecka wpajano mi "Celuj w księżyc, bo nawet jeśli do niego nie dolecisz to znajdziesz się między gwiazdami" Ostatnio klientka powiedziała mi bardzo mądre słowa "TAK NAPRAWDĘ SUKCES TO SZEREG POTKNIĘĆ, MIMO KTÓRYCH NIGDY NIE REZYGNUJEMY'' Pewnie się ze mną zgodzicie?

    Mam dni kiedy stwierdzam "to nie ma sensu, pogrążam się finansowo" oraz takie kiedy myślę "dam radę!" Nadal jest we mnie chęć walki Ale chyba osobiście zatrzymałam się w miejscu i to był błąd. Muszę nadal się reklamować, podnosić swoje kwalifikacje i zdobywać nowe umiejętności. Nie mam miejsca na kosmetyczkę, mam mały lokalik, jest taka możliwość, żeby czasem dziewczyna przychodziła z takim specjalnym stolikiem na paznokcie? Hmmm, albo na makijaż? Na jakiej umowie wtedy polega taka współpraca?

    Wielu zaczynało na zasadzie "od zera do bohatera". I wiem, że muszę wykorzystać swoją szansę Dziękuję za Wasze słowa, dałyście mi kilka wskazówek, rad i Waszych spostrzeżeń... Napiszcie właśnie jak to jest z tą kosmetyczką... Chciałabym nawiązać współpracę z kimś ale kurczaczek, cały czas ta KASIORA!

    Ps. przepraszam, nie umiem robić cytatów

    Kolory czerwone i tego typu oznaczenia czerwone i zielone sa zarezerwowane dla moderatorów i administratorów !//natalia
    Ostatnio edytowane przez natalia268 ; 22-05-2015 o 15:32

  8. #8
    Kosmetolog Avatar wisienkakwspz
    Zarejestrowany
    Aug 2010
    Skąd
    Małopolska ;)
    Postów
    842

    Domyślnie Odp: Kiedy firma nie przynosi zysków...

    karinam moje miasto liczy sobie niecałe 30 tys mieszkańców, a salonów fryzjerskich i kosmetycznych jest multum, na głównych ulicach po kilka obok siebie. Otworzyłam swój salon kosmetyczny, bo po 1. chciałam być niezależna, a po 2. po prostu nie mogłam znaleźć pracy. Wcześniej pracowałam może z pół roku u kogoś, a potem miałam 2,5 roku przerwy, bo ciąża, a potem wychowanie dziecka. Na salon pieniądze dostałam z Unii, oczywiście łatwo nie było, ale nikt Ci nie da pieniędzy na piękne oczy. Udało się. Również miałam to szczęście, że pomogła mi na początku rodzina - dawali na opłaty, na ZUS, na jedzenie (akurat wtedy rozsypało się moje życie osobiste i zostałam bez grosza, z małym dzieckiem). Nie miałam klientek z poprzedniego miejsca pracy, w mieście nie byłam znana. Robiłam co mogłam, nie poddawałam się, nawet w najgorszych okresach. Zrobiłam dodatkowe kursy, cały czas starałam się być na bieżąco z trendami, szukałam swojego miejsca. I w końcu klientek zaczęło przybywać, najpierw ktoś znajomy, potem jego znajomy i tak dalej. Teraz też mam głównie klientki z polecenia i powiem Ci, że po 3 latach, pomimo dużego ZUSu, pomimo tego, że za lokal płacę sporo więcej niż Ty, jest dobrze. Znalazłam swoją niszę (akurat w moim przypadku strzałem w 10 było zrobienie kursów przedłużania i zagęszczania rzęs) i jestem dobra w tym, co robię. Ale nie spoczywam na laurach i nadal się szkolę, nadal śledzę nowości, bo kto się nie rozwija ten tak na prawdę się cofa. Więc jeśli czujesz, że to co robisz to Twoja droga życiowa nie poddawaj się, no i ćwicz, na koleżankach, na znajomych, na rodzinie. Cały czas musisz rozwijać swój warsztat, bo to on ma Cię wyróżnić wśród konkurencji. Trzymam kciuki, bo najważniejsze to czerpać radość z tego co się robi

Thread Information

Users Browsing this Thread

There are currently 1 users browsing this thread. (0 members and 1 guests)

Podobne wątki

  1. Dowcipy :)
    By Kamis in forum Humor :)
    Odpowiedzi: 678
    Ostatni post / autor: 14-06-2022, 21:51

Tags for this Thread

Zasady postowania

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •