Na wstępie dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi
Nie chcę zapraszać "Ostrego cięcia" czy "Salonowych rewolucji" z kilku powodów. W moim mieście odbyły się już takie rewolucje fryzjerskie, salon podpisał umowę z producentem kosmetyków fryzjerskich (sponsor programu) i dziewczyny musiały w ciągu jakiegoś tam czasu wcisnąć klientom kosmetyki na określoną kwotę (czyli przykładowo, po skończonej rewolucji miały w ciągu roku sprzedać w swoim salonie kosmetyki fryzjerskie na kwotę 1000 zł). Nie wywiązały się z umowy, komornik zajął sprzęt i nici z biznesu... Nie jest to stuprocentowa wiadomość, ale wszyscy w mieście o tym mówili! Do tego zauważyłam, że takie programy nigdy nie są realizowane w zakładach, gdzie jest jeden pracownik (szef). Nie zauważyłyście?
Poświęciłam trochę czasu na refleksję nad tym co napisała patisia... Na pewno nikt z nas nie jest w stanie zadowolić wszystkich klientów/klientek, prawda? Wiem, że na minus w moim przypadku działa lokalizacja. Gdybym prowadziła zakład w samym centrum, to wyglądałoby to inaczej, a tak to w pobliżu osiedle i droga wlotowa do miasta, ale niestety nie jest to najpiękniejszy budynek, który przyciąga uwagę Może rzeczywiście za wcześnie zdecydowałam się na firmę? W kółko słyszę od klientów "pani taka młoda"... A może rzeczywiście wywyższam swoje umiejętności? Ale cóż czasu już nie cofnę Klientów staram się obsługiwać na jak najwyższym poziomie, jestem miła, zawsze uśmiechnięta, doradzam, wysłuchuję. Wielu z nich wychodząc mówi "dziękuję za miłą rozmowę", "fajna tu u pani atmosfera" itp. Może naprawdę problem tkwi w umiejętnościach? Wiadomo, człowiek uczy się całe życie...
rzęsowa wywnioskowała, że czekam na zbawienne "wyjedź" od Was. Utworzyłam ten temat, żeby się poradzić Was - zawodowców. Chciałam przeczytać co myślą na ten temat dziewczyny, które same kiedyś rozkręcały własny biznes.
Biorąc pod uwagę odpowiedzi pysialali i sandrus... Właśnie dla mnie to pojęcie "rok czasu" jest względne... Z jednej strony, tak jak napisałyście, jest to zbyt krótki czas na wyciągniecie wniosków i poddanie się, ale z drugiej strony - to JUŻ rok! Tak, wiem, że mam szczęście, że rodzeństwo mi pomogło i nadal to robi. Tak, widziałam różne memy, mnóstwo z nich zapisuję w komputerze Naprawdę mnie motywują, ale czasem mam takiego doła, że zapominam o tych pozytywnych tekstach W ogóle jestem takim człowiekiem dla którego słowo pisane ma duży wpływ.
Kurczaczek, znowu się rozpisałam Wiecie, chciałabym podsumować moje przemyślenia. Ogólnie sprawa wygląda tak, że kocham ten mój salon, jak przypomnę sobie ile walczyłam o niego w urzędach, jak przebiegał remont, ile nocy nie przespałam, bo coś stawało na przeszkodzie... Wiedziałam, że będzie ciężko, wybrałam bardzo trudną drogę... Tyle znajomych podziwia moją odwagę, że chciałam, że tego dokonałam i nie bałam się... Nie chciałabym, żeby przez głupie pieniądze moje marzenie się rozsypało. Zawsze podziwiałam brata, że zarządza potężną firmą (spedycja) i to on powiedział mi "Karina, otwieraj firmę, ty musisz być swoim szefem, dusisz się u innych"... Niejedna była u nas kosmetyczka/fryzjerka/cokolwiek, gdzie ledwo człowiek zobaczył, że coś się otworzyło, to już za jakiś czas znów "lokal do wynajęcia".
Postanowiłam brać udział w szkoleniach (w miarę możliwości finansowych). Może rzeczywiście moje umiejętności nie zadowalają klientów? To tak jak z robieniem zdjęć: nie wystarczy mieć dobry aparat, jeśli obiektyw zasłania się palcem W rok wypracowałam sobie ok. 20 stałych klientów, którzy regularnie przychodzą, więc komuś się podobają moje usługi Postanowiłam także, że wytrzymam dwa lata (czyli do przyszłej wiosny) i dopiero zrobię podsumowanie W planach mam przeniesienie zakładu do jakiegoś lepszego, nowoczesnego budynku, bliżej centrum (tylko czy będzie mnie stać na czynsz?! przydałoby się wygrać w totka ). W ogóle to chłopak niedługo zjeżdża zza granicy i myślimy wynieść się do większego miasta, 30 km stąd, więc może tam spróbuję swego szczęścia? Bo wiecie, zawsze marzyłam o kierowaniu dużym salonem, zatrudniającym kilku pracowników i żeby nie było to tylko fryzjerstwo, ale także kosmetyczka, solarium... Taki salon urody z prawdziwego zdarzenia... Same widzicie, jakie wygórowane mam ambicje Ale w pozytywnym znaczeniu. Od dziecka wpajano mi "Celuj w księżyc, bo nawet jeśli do niego nie dolecisz to znajdziesz się między gwiazdami" Ostatnio klientka powiedziała mi bardzo mądre słowa "TAK NAPRAWDĘ SUKCES TO SZEREG POTKNIĘĆ, MIMO KTÓRYCH NIGDY NIE REZYGNUJEMY'' Pewnie się ze mną zgodzicie?
Mam dni kiedy stwierdzam "to nie ma sensu, pogrążam się finansowo" oraz takie kiedy myślę "dam radę!" Nadal jest we mnie chęć walki Ale chyba osobiście zatrzymałam się w miejscu i to był błąd. Muszę nadal się reklamować, podnosić swoje kwalifikacje i zdobywać nowe umiejętności. Nie mam miejsca na kosmetyczkę, mam mały lokalik, jest taka możliwość, żeby czasem dziewczyna przychodziła z takim specjalnym stolikiem na paznokcie? Hmmm, albo na makijaż? Na jakiej umowie wtedy polega taka współpraca?
Wielu zaczynało na zasadzie "od zera do bohatera". I wiem, że muszę wykorzystać swoją szansę Dziękuję za Wasze słowa, dałyście mi kilka wskazówek, rad i Waszych spostrzeżeń... Napiszcie właśnie jak to jest z tą kosmetyczką... Chciałabym nawiązać współpracę z kimś ale kurczaczek, cały czas ta KASIORA!
Ps. przepraszam, nie umiem robić cytatów
Kolory czerwone i tego typu oznaczenia czerwone i zielone sa zarezerwowane dla moderatorów i administratorów !//natalia