to ja miałam taka sytuacje ze przyszla kolezanka na paznokcie.wlasnie sobie kupilam nowy sprzet no i jej zrobilam.Wszystko pieknie cacy.No i ta idiotka mi po skonczeniu oznajmia ze ma zółtaczke typu C....
czyli jest nosicielem.
Ale sie KUR**** wściekłam.Wszytko musialm wywalic.
To sie nazywaja nieodpowiedzialni klienci. Teraz każda jaka ma jakies schorzenie grzecznie informuje ze nie zrrobie i juz
ehhhhhhhhhhh
mam nadzieje ze nie bedzie robila problemow tymbardzoiej ze mozna powiedziec ze to prawie rodzina
ale jak przyjedze to jej powiem ze teraz lepiej zdjac
ostatnio na dermatologii nam facetka mowila ze ma kolezanke kosmetyczke podczas wykonywania zabiegow nigdy nie zakladala rekawiczek i przyszla do niej bo wyskoczyly jej 4 kurzajki na dloni zarazila sie od jakiejs innej klientki, kurzajka rozwija sie do 5 miesiecy wiec w ciagu tego czasu nieswiadomie mogla zarazic mnostwo swoich klientek.
upssssssss........
ja patrze bardzho na higiene
uzywam maski i rekawiczek
i tak jak mowilam wsio poszlo od okosza
nawet tenpedzelek ktorym nakladalam zel
o boże pisiowa to straszne. ale to prawda, ludzie są nie dość że nieodpowiedzialni to jeszcze nieuczciwi....nigdy nie wiadomo kto jest nosicielem(moę tego nawet nie wiedzieć)i czym nas dana osoba może zarazić.....brrrr....aż strach myśleć.....
dlatego ręakwiczki i dezynfekcja to podstawa
to prawda
nigdy nie wiadomo0
a najgorzej jak sie na m skorka zaciacha (bo sie czasem zdazy przynajmniej mi ) to powiem wam ze nie wiem jak te osoby bez rekawiczek robia i si enie boja
Tak sobie czytam ten temacik i muszę powiedzieć Wam kobitki, że utwierdziłyście mnie w przekonaniu, że jednak dobrze robię i już tłumaczę o co mi chodzi...
Otóż "robieniem żeli" zainteresowała mnie koleżanka, po czasie sama kupiłam sprzęt i książeczkę autorstwa A. Sójki. Zauważyłam, że temat mnie wciągnął i postanowiłam dokształcać się dalej oraz zbierać na porządny kurs. Kupiłam zatem drugą książkę - Dermatologię dla stylistów paznokci. Wiele znajomych krzywiło się i uznało, że przecież takie przypadki są skrajne i niepotrzebnie wydałam kasę. Jednak teraz sądzę, że pogłębianie tego rodzaju wiedzy jest równie ważne co i same zdobnictwo.
Co do tematu ja po przeczytaniu wyżej wymienionej książeczki raczej nie zdecydowałabym się na zrobienie żeli nawet najbliższej rodzinie po godzinach błagań i zapewnień.
Miałam przypadek, że kobietka zrobiła akryle gdzieś w salonie i przyszła do mnie po 2 miesiącach. Zrobiłam jej żelowe pazury wcześniej spiłowałam akryl i pojawił się na jednym paznokciu zielonkawy osad. Przyszła znowu i prosiła, żebym to pokryła żelem - zrobiłam to , ale wyrzuty mnie dręczyły. Zadzwoniłam do niej i kazałam przyjść. Jak przyszła to spiłowałam jej ten żel i wysłałam do lekarza. Nigdy, przenigdy juz nie będę sie bawic z takimi przypadkami. Do lekarza i koniec!
Też miałam taki przypadek, że dziewczyna przyszła na uzupełnienie i zauważyłam, taką brudną plamkę na paznokciu, równiez jej ten żel spiłowałam i wysłałam do lekarza. Co się potem okazało dziewczyna do lekarza nie dotarła jak jej mowiłam, ale potem pogotowie ją zabrało do szpitala, bo dostała ostrego bólu korzonków i przez tydzien brała zastrzyki. Żeby nie było jak by mnie posłuchała to by może i inaczej się to potoczyło
to ja wam teraz opowiem chyba najbardziej absurdalną historie. Tylko zacznę od początku. do salonu w miasteczku obok mojego pani szukała do pracy dziewczyny do wykonywania przedłużania paznokci, manicure, pedicure i henny, szybko wiec złożyłam swoje cv i poszłam na rozmowę, jednak pani mnie nie wybrała, tylko inną dziewczynę, którą po miesiącu zwolniła i zadzwoniła do mnie czy by mogła mnie jak najszybciej zatrudnić... a że ja mam prace to się z nią umówiłam na tydzień próbny i tu zaczyna się ten horror .
Pierwszego dnia miała przyjść mam właścicielki salonu na 'dopełnienie', tzn zostały jej 4 paznokcie resztę trzeba było od nowa zakładać. Zacznę od tego, że Pani miała zatopiony lakier pod masą, co jak się dowiedziałam standard u nich, ponieważ nie używają mas kolorowych tylko lakierów. Gdy zabrałam się do piłowania tego lakieru i masy zobaczyłam ze ma ciemnego pazura zapytałam ich co się stało, bo myślałam ze trzaśnięty może, bo pani miała chyba milion warstw starych zapowierzen zalanych po prostu żelem. Pani mi powiedziały ze to coś jej się stało już za czasów dziewczyny która pracowała tam 9 lat i że to już schodzi i można spokojnie robić. Jak już się dopiłowałam do naturalka to zobaczyłam ze to jest jeden wielki grzyb na 3/4 paznokcia i na innych też miała, normalnie mnie zamurowało, że obie nie miały o tym pojęcia ze to grzybica. Powiedziałam ze może dobrze by było gdyby zobaczył to lekarz, a pani która zaprosiła mnie na rozmowę, powiedziała nie nie proszę robić, che zobaczyć jak pani robi cale paznokcie, wiec już wtedy ręce mi opadły.
W tym salonie zero higieny, nie wiem jak sanepid to sprawdzał, cążki brudne, nie wysterylizowane, ze starą skórą jakąś i w ogóle nie ostre, rękawiczek brak, dobrze ze miała swoje, do dyspozycji tylko wata, a cleanera mogłam użyć tylko tam gdzie naturalny paznokieć, i mogłam go nabrać tylko na wacik do uszu by za dużo nie zużyć, resztę musiałam przemywać zmywaczem, tipsa mi kazała nakleić wyżej do skórek, nie na tyle ile kieszonki jest, stwierdziła ze się tak lepiej trzymają i jeszcze wiele hitów tam było, o których już nawet nie chce wypominać.
oczywiście odmówiłam tej pani współpracy od razu, bo chyba bym nie podołała psychicznie robiąc takie rzeczy.
Dodam tylko ze wszystkie pani które tam pracowały, były uczone przez panią właścicielkę która nie ma ani kursu, ani szkoły, nic... Wiec czego ona mogła je nauczyć...
O matulu! Fujjjj... Nie wierzę, że istnieją takie zakłady
"Powietrze pachnie, jak malinowa Mamba,
Nikt nie przeklina, nikt nie mówi karamba"
To straszne! Jak można nie mieć higieny, jak się pracuje z żywym ciałem...
A ja wam powiem, że ja nie robię w rękawiczkach ;| bo mi nie wygodnie, ale teraz jak jakaś klientka będzie to musowo..
Dajcie spokój ,choćby klientka błagała na kolanach to bym nie zrobiła... Przecież ile to problemu z żelem, pędzlem, płynami itp itd. A co jak nie daj Boże zarazimy inne klientki to proces murowany...
Mała rzeczywiście ciężka sprawa he Ja na szczęście nie miałam jeszcze takiego przypadku, i obym nie miała...
http://bellissima-joanna-werbska.blogspot.com/
"Możesz wychylić do dna nawet litra, a jednak,
Nie odnajdziesz uczuć w dużych cyckach bez serca..."
KlaudiS padłam...Jedyna co mi przychodzi na myśl po przeczytaniu Twojego posta to - Strzeż nas Boże przed takimi "SALONAMI". Ale ta klientka też bystra...już nie mówię o tym że mogła się połapać że to grzyb...ale mogła się chociaż zaniepokoić że coś się dzieje. Tym bardziej że wiedziała że coś jej się tam robi i nawet się tym nie zainteresowała.
Ja sobie tego nie wyobrażam
--OO Pani ma tu grzyba
- E nie to tylko takie tam
Z jednej strony to jest to aż śmieszne ale z drugiej to jest tragedia....Wyobraźcie sobie że kobitka jeszcze jakiś czas tak pochodzi to dopiero jej się pod tymi zapowietrzeniami narobi...
Słabo mi dosłownie.
I jakim prawem ta "szefowa" robi pazury bez kursuprowadzi salon i uczy swoje pracownice A sanepid jak zwykle śpi
ehhh szkoda słów normalnie
masakra , horror na kółkach
There are currently 1 users browsing this thread. (0 members and 1 guests)