moze taki jak ja za 2 razem...przejechala na zoltym albo luk lub wzniesienie hehe...mnie jakos fakt ze ktos zdal za 9,10,13 itp. nie pociesza raczej odwrotnie-doluje :/ tymbardziej ze kasa na kolejne podejscia nie idzie z mojej kieszeni i mam maly problem :/ w poniedzialek sie wszystko wyklaruje i jak sie okaze ze przyjma mnie do pracy to bede sie zapisywac i zdawac do skutku...za wlasna kase a teraz musze wykupic soebie 5h :/ kurrrde :/
no to trzymam kciuki
ja nie dość, że wykupiłam godziny to instruktor wziął ode mnie 200 zł za sam papierek o wyjeżdzonych godzinach katastrofa.!
teraz zmieniłam instruktora i chodzę do mojej znajomej więc wierzę, że w końcu się nauczę czegoś nowego i zdam, bo widzę, że po jednym razie z nią byłam w miejsach, w których z moim poprzednim instruktorem nie byłam
hhhhhh aon moze wzias kase za jakis papierek?
oni nie moga brac zadnych dodatkowych pieniedzy za papierek jedynie kase za te 5 godzin-ja bym mu nie zaplacila...ale znam osobe ktora 3 razy nie zdala miala wyjezdzic 5 godzin zaplacila za nie wziela papier a godzin nie wyjezdzila powodem bylo to ze pracowala i nie miala kiedy ich wyjezdzic ale dla mnie to jest glupota chyba jej kasy nie bylo szkoda hehe.powiem szczerze ze ja tez z moim instruktorem nie jezdzilam ta trasa ktora jechalam na egzaminie i wyszlo jak wyszlo-poszlam pod prad :/
na szczęście juz nie jeżdżę z tym instruktorem ... i niech sobie ma te dwie stówki już czasu nie cofnę
To ja miałam jeszcze lepszą sytuacje...zostało mi 5 godzin do końca jazd i egzaminu i tylko raz byłam na mieście, a na placu tylko łuk...zrezygnowałam już z tego kursu bo za dodatkowe godziny musiałabym chyba więcej zapłacić niż za nowy kurs
to co ty robiłaś na tym kursie ... o w mordę
Jeździłam po łuku a gościu siedział sobie z kumplami i gadał :/ ale to był kurs w szkole i o wiele tańszy bo szkoła dopłacała...teraz żałuje że w ogóle poszłam na te jazdy i wyrzuciłam kase w błoto
jak to się mówi chytry dwa razy traci ... tzn nie odbierz tego źle ale wiesz jak jest. chcesz zaoszczędzić i gó... za przeproszeniem z tego wychodzi.
to było tak że przepisy ruchu drogowego to był normalny przedmiot w szkole i później można było zacząć jazdy, duuużo osób ode mnie z klasy i szkoły tam zdaje i narzekali, ale ja naiwna myślałam że nie będzie tak źle i teraz mam...
ahaa... no widzisz. tak to już jest. pokusiłaś się po prostu.
ale za to mam nauczkę i już drugi raz się nie dam
nie daj się nie daj teraz robisz gdzie indziej kurs?
teraz akurat brak kasiorki i do tego samochód nam się jeszcze popsuł jak byliśmy w niedziele w Gdańsku
podzielę się z Wami:
we wtorek miałam jeździć z moją znajomą dwie godziny przed egzaminem (egzamin był wczoraj). Przyjechała do mnie pod dom i mi mówi, że ma dla mnie niespodziankę -> "będziesz dzisiaj jeździć z Robertem ... " mówię, no dobra ok, jak muszę to muszę . Przez pierwsze pół godziny myślałam, że jajo zniosę. Miałam ochotę wyjść z samochodu i nie jeździć z nim. Robiłam łuk, później pojechaliśmy do miasta. Po godzinie zmieniłam zdanie. Każdy, kto ma problem ze zdaniem egzaminu, powinien pójść do takiego instruktora jak właśnie ten facet. Prostopadle parkowałam chyba z 10 razy przy Poznańskiej Cytadeli, bo co rusz mi coś nie wychodziło. W końcu się nauczyłam porządnie parkować. Nie wspomnę, że to chyba była już z 40 godzina moich jazd . Jak coś źle zrobiłam to facet podnosił głos -> i dobrze bo na mnie to działało . Raz mi dał po hamulcach bo się na warunku nie zatrzymałam. Wysiadając z samochodu już byłam pewniejsza siebie co do egzaminu, ale nie robiłam sobie zbytnio nadzieji. Wychodząc z domu rano (bo o 8 wczoraj był egzamin), powiedziałam do mamy, że jak zdam to zdam a jak nie to robię sobie przerwę, bo już kasy brak na to prawko.
Po drodze autobus mi uciekł i do ośrodka zajechałam piętnaście minut przed egzaminem ...
usiadłam w poczekalni oczywiście cała w stresie, tyłem do placu żeby nie widzieć ile ludzi oblewa na łuku (poprzednie dwa razy oblałam na łuku).
Po pół godzinie przyszedł facet, wywołał mnie i jak go zobaczyłam to stres spłynął. Był bardzo miły. Miałam do sprawdzenia poziom płynu hamulcowego i światła STOP. Zadanie wykonałam, później zrobiłam łuk no i na wzniesienie. Trochę za mocno przygazowałam, ale ważne że auto nie zgasło. Następnie do miasta. Fajnie, bo były korki, więc trochę czasu mi zleciało na samym początku w tych korkach. Tylko ten gaz był jakiś "rozlelany" i albo dawałam go za dużo, albo za mało, ale na szczęście samochód ani razu nie zgasł . Na rondzie robiłam zawracanie, mały pikuś . Później miałam parkowanie po skosie i zawracanie na trzy i pierwszy błąd -> dotknęłam kołem krawężnika . Jedziemy dalej i błąd drugi -> zasugerowałam się innym autem i wjechałam na pas dla autobusów. Ale dwa błedy są dopuszczalne . Później jeszcze chwilę pojeździłam i facet do mnie mówi: "proszę jechać cały czas prosto, aż do odwołania". No to jadę i jadę i jestem coraz bliżej ośrodka. Skrzyżowanie przed ośrodkiem już zaczęłam się cieszyć w duchu, ale nadal musiałam być skupiona. No i dojechałam do ośrodka, tam jeszcze zaparkowałam prostopadle i KONIEC Wynik egzaminu pozytywny ! Wiecie, że nie mogę w to uwierzyć ? Za 6 razem a w sumie za 7 zdane (raz oblałam teorię ! ) Jak wysiadałam z tego samochodu to zaniemówiłam, trzęsłam się. Chyba nigdy nie miałam takich emocji ! Prawko do odbioru za dwa, trzy tygodnie już się nie mogę doczekać.
Także miejcie nadal nadzieje kobitki, że zdacie Ja już ją straciłam i udało mi się. Pomogła mi czekolada dzień wcześniej zjadłam sama całą tabliczkę.
Oczywiście sama czekolada nie wystarczy, potrzebne jest też wsparcie najbliższych .
To by było na tyle z mojej historii o zdawaniu prawa jazdy .
noo nanami gratulejszyn...witamy wśród kierowców
w Lublinie chyba nie ma tak kolorowo ze dopuszczalne sa 2 bledy, ja przejechalam po ciaglej i mnie oblal. teraz przenosze papiery 90km dalej bo nie pozwole sobie zeby egzaminator darl na mnie japę wkurzylam sie konkretnie nie chce miec nic wspolnego z tymi ludzmi.
ja teraz zapisuję się na 6 egzamin ;|.
zdaję we Wrocławiu.
a mi jak Skaldom wszystko mówi że... "I'm In Love"
MOŻESZ mieć dwa błędy Nie możesz stworzyć zagrożenia tylko Ale błędy możesz mieć.
Wiesz co zależy od egzaminatora ja trafiłam na megafajnego i dałam rade Mimo iż prawie przejechałam na czerwonym, bo go nie zauważyłam ...zorientowałam sie dopiero jak usłyszałam jak stawia nogę na hamulcu i w tym samym czasie ja też postawiłam...inny mógłby mnie za to oblać ale potem udawałam, że ja zawsze hamuje w ostatniej chwili więc pewnie sie nie zorientował...a z jakiego powodu prawie przejechałam na czerwonym przez PERSEN więc jeśli nawet miałybyście się trząść jak nigdy to nie bierzcie żadnych proszków, bo to że nie zaburzają koncentracji to ściema nawet kilka godzin po
---------- Dodano o godzinie 16:56 ---------- Poprzedni post był napisany o godzinie 16:56 ----------
Nanami gratulacje
Dzięki hihi
Ja zdałam prawko za 1 razem w pod koniec listopada 2009... Nie powiem że bezbłędnie, nie powiedział też tego mój pan egzaminator (naprawdę równy koleś) który ocenił mnie na 3+ miałam 2 drobne, głupie błędy (np. gdy już wjechaliśmy na teren ośrodka pod koniec egzaminu, facet kazał mi zaparkować przodem obok innych L-ek, każda stała jednakowo ustawiona, a ja żeby postawić swoją identycznie z nimi musiałabym zaparkować TYŁEM i tak też zrobiłam! Elegancko, majestatycznie wjechałam tyłem stawiając swój pojazd równiutko z przeszło 10 innymi yariskami, egzaminator na to: pięknie pani Zuzanno, ale to było parkowanie tyłem - po czym śmiał się 5 minut i mi pogratulował)
eh z tym prawkiem to trzeba trafić
ja się pochwalę, że swoje prawko odebrałam i już jechałam w weekend pierwszy raz autkiem super przeżycie
There are currently 2 users browsing this thread. (0 members and 2 guests)