to tez jest jakieś rozwiązanie tylko musi to zrobić ktos bardzo umiejetnie żeby nie było witać że są sztuczne
to tez jest jakieś rozwiązanie tylko musi to zrobić ktos bardzo umiejetnie żeby nie było witać że są sztuczne
Za moich bardzo młodych czasów () jak nie było tych wszystkich kolorowych wynalazków,
to rozjaśniałam włosy najmocniejszym preparatem (wtedy to była chyba joanna) i włosy moczyłam w nierozcieńczonej płukance (fiolet, róż i niebieski), nie pamiętam po ilu myciach się spłukiwało, ale wtedy byłam mega zadowolona.
ja też, tak jak samaron robiłam włosy płukanką- efekt był fajny
ale wiecie co ja jeszcze robilam jak byłam młodsza? tylko trzeba to robić na jasne włosy, bo na ciemnych nie będzie widać.oddzielone pasemko brałam i przeciagałam kawałkiem mokrej, kolorowej bibuły, tej marszczonej szkolnej, nie pamietam ile się to trzymało ale na wakacyjne szaleństwa można było tanio się zabawić
bibułkę chyba każdy testował haha i szamponetki oczywiście
Bibułą oczywiście też kiedyś robiłam A do płukanki wolę się nie dotykać, kiedyś strzeliłam sobie pasemko fioletową płukanką, a po pierwszym myciu kolor mi się rozlał na pół głowy. Wiem, że zdolna jestem
There are currently 1 users browsing this thread. (0 members and 1 guests)