To samo u mnie,piśnie a człowiek leci na złamanie karku,trzeba też przyznać,że arcymistrz udawaczki z niego bo jak zrobi coś nie tak to zaraz symuluje skręcenie łapy(raz sobie skręcił lecąc za Kaśką- kotką i każdy go żalił,pieszczochał,przytulał,masował łapkę,pani weterynarz dała ciasteczko po zastrzyku to pamięta cholernik).Pocieszy się go a on dalej kuleje i popiskuje...tyle że na inną łapę.