A mi nadal ta dezynfekcja spać nie dawała, no bo jak ja mam przeprowadzić to wszystko dokładnie w warunkach domowych? Po poradę udałam się do koleżanki - byłej pracownicy sanepidu, obecnie w szpitalu, ogólnie wysokiej klasy mikrobiolog. Więc takie podsumowanie:
1. Jeśli ktoś jest zdrowy, wystarczy wymycie narzędzi i pilników oraz wymoczenie czy spryskanie preparatem bójczym czy np 96% spirytusem, pozostawienie na ok 15 minut i gotowe.
2. No tak, ale nikt się przecież nie przyzna, że jest chory, więc zostaje domowa sterylizacja, czyli stare dobre gotowanie, ale... i tutaj wszystko mi napisała:
3. Pośród wirusów przenoszonych drogą krwionośną najbardziej opornym na dezynfekcję i sterylizację jest wirus HBV. Ulega zniszczeniu po 60 minutach podczas sterylizacji suchym powietrzem w temperaturze 160 °C, a w autoklawie pod zwiększonym ciśnieniem po 30 minutach. Gotowanie nie zabija HBV. Wrażliwy jest na środki dezynfekcyjne na bazie chloru (podchloryn sodowy, chloramina). W temperaturze pokojowej lub zamrożony może przetrwać wiele lat – niewysterylizowane narzędzia po kontakcie z krwią z HBV mogą być źródłem zarażenia po wielu latach. Wirus HBV jest również bardzo mało wrażliwy na promieniowanie ultrafioletowe. Czyli narzędzia, którymi doszło do skaleczenia powinny być autoklawowane lub potraktowane komercyjnymi preparatami dezynfekcyjnymi (zawsze na opakowaniu jest opisane, czy zabija HBV, HIV, spory grzybówi, przetrwalniki bakteryjne i po jakim czasie ekspozycji).
Znalazłam jeszcze coś takiego, może się przyda:
OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA PREPARATÓW